Wolontariat daje mi chęć do życia
– Młodzież powiedziałaby, że mam nowego powera. Tak się czuję, pracując w Centrum Opatrzności Bożej – mówi Elżbieta Wyszyńska, wolontariuszka Centrum.
Pani Elżbieta do Centrum Opatrzności Bożej trafiła trochę przypadkiem. Wraz z małą grupą znajomych dzieliła się wiadomościami o różnych zajęciach przykościelnych. Ona opiekowała się osobą chorą, a jej znajomi pracowali dla Centrum. – Któregoś dnia jedna ze znajomych poprosiła mnie o zastępstwo w pakowaniu listów w Centrum Opatrzności Bożej – opowiada pani Elżbieta. Listy zostały wysłane, a ona z Centrum został na dłużej. – Po 40 latach pracy zawodowej, gdzie miałam na swoich barkach dużo różnych odpowiedzialności, tutaj mogę pracować tyle godzin, ile mam do dyspozycji – mówi. – Czuję się wyjątkowo, z powodu tego, że mam swój wkład w budowę Świątyni.
Impuls do życia i optymizm
Dziś pani Elżbieta jest odpowiedzialna za przyjmowanie pielgrzymów zwiedzających Panteon Wielkich Polaków oraz sprzedaż drobnych pamiątek w punkcie informacyjnym Centrum Opatrzności Bożej. Chwali sobie uczucie, które jej towarzyszy, gdy wychodzi z pracy – impuls do życia i optymizm. – To jest taka praca, której człowiek przez całe życie szuka. Tutaj Bóg zajmuje pierwsze miejsce, tak samo jak w moim życiu. Dzieje się tutaj wiele dobrych rzeczy – zachęca do wolontariatu pani Elżbieta.
Patrzeć jak rośnie Świątynia
Pani Elżbieta będąc wolontariuszką zdobyła też cenne umiejętności. Nauczyła się obsługi komputera, a to zachęciło ją do kupienia własnego laptopa z Internetem, z którego korzystają też jej wnuki. Bo swój wolny czas dzieli między Centrum Opatrzności, a rodzinę. Jako babcia pomaga w opiece nad wnukami. Odprowadza je do szkoły, a zaraz potem przyjeżdża do Centrum. Jak mówi, łączenie obowiązków nie sprawia jej problemu. – Bogate w obowiązki życie bardzo mi się podoba. W dodatku Świątynia Opatrzności Bożej rośnie ma moich oczach – cieszy się.
– Katarzyna Czerwińska