Widać tu iskrę historyczną… Rodzinna pielgrzymka ze Słupska i Koszalina do wilanowskiego Sanktuarium
Inicjatorką rodzinnej pielgrzymki państwa Zajkowskich i Dutkiewiczów do Sanktuarium Opatrzności Bożej była seniorka rodu, pani Jolanta. Już wcześniej odwiedzała wielokrotnie Świątynię. Mówi, że pragnęła, by wnuk, wnuczka, córka i zięć zobaczyli i przeżyli to, czego sama doświadczyła.
– Gdy tylko wchodzę do Świątyni, całe moje wnętrze się zmienia – mówi pani Jolanta Dutkiewicz. – Jestem po prostu bardzo szczęśliwa. Dlatego zależało mi, żeby wnuk, wnuczka, córka i zięć zobaczyli i przeżyli to, co ja przeżyłam. Przyjechaliśmy więc razem na taką pielgrzymkę rodzinną i wiem, że dobrze na wszystkich wpłynęła. Uważnie słuchaliśmy tego, co mówił przewodnik i każdy z nas na swój sposób to przeżywał.
Pan Konrad Zajkowski podkreśla, że zwiedzanie Sanktuarium z przewodnikiem było dla całej rodziny prawdziwym dobrodziejstwem. Dla Kacpra Dutkiewicza, wnuka pani Jolanty, który – jak nadmienia babcia – interesuje się historią, wizyta w tym miejscu stała się swoistą wakacyjną lekcją dziejów Polski, dotąd nieznanych. Szczególną uwagę pielgrzymów przykuła 150-letnia Świeca Niepodległości i jej niezwykłe dzieje.
Pan Konrad wskazuje, że osobista wizyta w Sanktuarium radykalnie zmienia perspektywę spojrzenia na budujące się w Wilanowie Wotum Narodu.
– Do tej pory widziałem tę Świątynię tylko przez media, więc ona wydawała mi się tak jak Licheń – trochę za duża, bardzo kosztowna i nie wiadomo, do czego ma służyć – podkreśla. – A jak się tutaj jest, inaczej się ją odbiera. Przede wszystkim dlatego, że widać tutaj tę iskrę historyczną. Czyli to, co było przyczyną powstania tej Świątyni. (…) Myślę, że to miejsce należy odbierać nie tylko jako kościół, ale także jako obiekt historyczny, który będzie służyć nie tylko nam, ale i przyszłym pokoleniom.