Centrum Opatrzności Bożej
  • Polski
  • English
święci patroni
Slajder jubileuszowy
Narodowe Święto Niepodległości
Slajder Święto Dziękczynienia
Święci Patroni
CZY WIESZ, ŻE
święci znają Twoje troski
i zawsze są gotowi na słuchanie Twoich próśb?
kosciol-jubileusz-slajder-975x145-4
ŚN 2025

NARODOWE ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI

W ŚWIĄTYNI OPATRZNOŚCI BOŻEJ

ŚN - zapal świecę
dzienniczek-slajder
previous arrow
next arrow
Navigation
  • Zwiedzanie
  • Dla Polonii
    • Kaplica Maryjna pod opieką Polonii
    • Świadectwa przedstawicieli Polonii
  • Aktualności
  • Święci i błogosławieni
    • Relikwie Krzyża Świętego
    • Błogosławiona Maria Teresa Ledóchowska
    • Błogosławiony Ignacy Kłopotowski
    • Św. Jadwiga Królowa
    • św. Zygmunt Gorazdowski
    • bł. Zofia Czeska
    • Św. Józef Bilczewski
    • Bł. Stefan Wincenty Frelichowski
    • Św. Rafał Kalinowski
    • Bł. Stefan Wyszyński
    • Bł. Elżbieta Róża Czacka
    • Św. Józef Sebastian Pelczar
    • Bł. Klara Ludwika Szczęsna
    • Bł. Franciszka Siedliska
    • Św. Faustyna Kowalska
    • św. brat Albert Chmielowski
    • Św. Maksymilian Kolbe
    • Bł. Honorat Koźmiński
    • Św. Urszula Ledóchowska
    • Św. Zygmunt Szczęsny Feliński
    • Św. Stanisław Papczyński
    • Bł. Edmund Bojanowski
    • Św. Andrzej Bobola
    • Św. Jan Paweł II
    • Bł. Jerzy Popiełuszko
  • Modlitwy
    • Intencje Wspólnoty Darczyńców na rok 2025
    • Intencje Papieskie na rok 2025
    • Litanie
      • Litanie do świętych i błogosławionych
      • Litania do Bożej Opatrzności
      • Litania dziękczynna
      • Litania rodzinna do Bożej Opatrzności
    • Nowenny i inne modlitwy
      • Nowenna do Bożej Opatrzności
      • Nowenna Pompejańska
      • Modlitwa do Matki Bożej Opatrzności
      • Akt Dziękczynienia
      • Modlitwa o Boże błogosławieństwo…
      • Suplikacje
    • Różaniec świętych
    • Złóż intencję na Msze św. wieczyste
  • Różaniec świętych – nie jesteś sam
    • Co to jest “Różaniec świętych…”
    • Jak dołączyć do modlitwy
    • Jak połączyć dziesiątki
    • Godz. 12.00 – godziną modlitwy
    • Zostań Apostołem Bożej Opatrzności
    • Świadectwa uczestników modlitwy
  • Zostań Darczyńcą
    • Wpłać darowiznę
    • Aleja Darczyńców
    • Wybierz książkę-cegiełkę
  • Nagrania kazań
  • Wspólnota Providentia Dei
    • Intencje na rok 2025
    • Dni skupienia
      • Materiały do pobrania
    • Świadectwa
  • Figura Chrystusa
    • Symbolika figury
    • Twórcy i wykonawcy rzeźby
    • Jak powstawała rzeźba
    • Artyści o pracy nad rzeźbą
    • Poświęcenie figury
    • Opinie o rzeźbie
    • Wesprzyj prace w prezbiterium
  • Krzyż Paschalny
    • Historia Krzyża Paschalnego
    • Symbolika Krzyża Paschalnego
    • Krzyż Paschalny w nowej odsłonie
    • Zobacz film o Krzyżu Paschalnym
    • Sens krzyża
    • Świadectwa
  • Świeca Niepodległości
    • Symbolika Świecy
    • Dzieje Świecy Niepodległości
    • Godz. 19.18 – światło wolności w naszych domach
    • Zamów świecę
  • Manus Dei
  • Święto Dziękczynienia
    • Idea dziękczynienia
    • 1 czerwca 2025
    • 2 czerwca 2024
    • 4 czerwca 2023
    • 5 czerwca 2022
    • 6 czerwca 2021
    • 7 czerwca 2020
    • 2 czerwca 2019
    • 3 czerwca 2018
    • 4 czerwca 2017
    • 5 czerwca 2016
    • 7 czerwca 2015
    • 1 czerwca 2014
    • 2 czerwca 2013
    • 3 czerwca 2012
    • 5 czerwca 2011
    • 6 czerwca 2010
    • 7 czerwca 2009
    • 1 czerwca 2008
  • Jubileusz 2025
    • Dlaczego warto pielgrzymować?
    • Odpusty jubileuszowe
    • Misjonarz Miłosierdzia
    • Kalendarium 2025
  • Wydarzenia
    • Kalendarium wydarzeń 2025
    • 2025
    • 2024
    • 2023
    • 2022
    • 2021
      • Beatyfikacja Stefana Wyszyńskiego i Elżbiety Czackiej
    • 2020
    • 2019
    • 2018
    • 2017
    • 2016
      • Otwarcie Świątyni Opatrzności Bożej
    • 2008-2015
    • 2015
    • 2014
      • Kanonizacja Jana Pawła II
    • 2013
    • 2012
    • 2011
      • Beatyfikacja Jana Pawła II
    • 2010
      • Beatyfikacja Ks. Jerzego Popiełuszki
    • 2009
    • 2008
  • Dni skupienia
  • Czytelnia
    • Magazyn “Dziękuję”
    • Wybierz książeczkę-cegiełkę
    • Pytania o wiarę
  • Budowa
  • Galerie
    • Galeria zdjęć
    • Galeria filmów
  • O nas
    • Kontakt
    • Duchowość Sanktuarium Opatrzności Bożej
    • Historia
    • Powołanie i misja
    • Wolontariat
    • Standardy Ochrony Małoletnich
    • Polityka prywatności
  • Sklep

ŚWIADKOWIE ODZYSKANEJ WOLNOŚCI

ŚWIADECTWO P. JADWIGI KRAUZE Z GOLENIOWA

PANI JADWIGA KRAUZE Z GOLENIOWA

Każde z nas powierzyło swój los Opatrzności Bożej i do końca swych dni dziękujemy Bogu za opiekę nad naszymi Rodzinami i nad kochaną Ojczyzną. Należy pamiętać o wdzięczności wobec Boga za każdy dzień życia.
 
Miałam 9 lat, gdy wybuchła wojna – mówi p. JADWIGA KRAUZE z Goleniowa, nasza wieloletnia Donatorka. – Po tym, jak 17 września 1939 roku ze Wschodu dla mieszkańców Kresów nadeszło piekło: gwałty, grabieże i wywózki w bydlęcych wagonach, wielu nie było dane na powrót zobaczyć Ojczyzny – pozostali na nieludzkiej ziemi, w bezkresnych stepach Kazachstanu, lasach Archangielska i łagrach.
 
Naszej rodzinie, dzięki Opatrzności Bożej, udało się przetrwać, mimo głodu, przerażającego zimna, chorób i biedy.
Pamiętam, że wracaliśmy bez butów, w ubraniu zrobionym na drutach, ale z “Boże, coś Polskę” na ustach. Starsi z namaszczeniem całowali ojczystą ziemię. Tym bardziej chcę pamiętać o tych, którzy byli gotowi oddać życie w walce o odzyskanie niepodległości Ojczyzny.
 
Słowa świętego Jana Pawła II o wolności danej i zadanej powinny być mottem życiowym każdego Polaka. Naszym obowiązkiem jest nieustanna służba Ojczyźnie, dla której nasi przodkowie zdobywali wolność przez pokolenia. My na szczęście nie musimy dziś używać broni. Bóg daje nam inny oręż do walki o dobro naszej Ojczyzny. To miłość do Boga i ludzi, modlitwa, praca, zaangażowanie w każde przedsięwzięcie parafialne i obywatelskie, dobry przykład, dawanie siebie i swojego czasu najbliższym, szerzenie wiary i wiedzy historycznej. Każdy człowiek od pierwszych chwil swojego życia powinien doświadczać i być uczony miłości i serdeczności.
 
Nie bójmy się czułych słów i gestów wobec dzieci. Mówmy im o naszej miłości i radości z ich posiadania, ale też uczmy, że należy pamiętać o wdzięczności wobec Boga za każdy dzień życia. Możemy to robić przez wspólną modlitwę, udział w Mszach Świętych i obchody świąt religijnych. Jako obywatele wolnej Polski jesteśmy zobowiązani do ofiarnej, rzetelnej pracy. Zawodowe obowiązki musimy wykonywać najlepiej jak potrafimy, zgodnie z naszą wiedzą i bez potrzeby kontroli. Odpowiedzialna praca tworzy materialne dobro Ojczyzny, a to również decyduje o jej pozycji w świecie. Będąc mieszkańcami swoich parafii włączajmy się w działania grup, zespołów, dbajmy o oprawę uroczystości kościelnych, zachęcajmy innych do współpracy i bądźmy otwarci na potrzeby innych. To daje wiele radości i satysfakcji, jest też dobrym przykładem dla młodych.
 
Każdemu Pan Bóg dał powołanie. Jeśli będziemy je realizować zgodnie z nauką Kościoła, to nasze rodziny będą miejscem wzrastania szczęśliwych i mądrych Polaków. Dzieci i młodzież muszą być otoczone naszą troską, uwagą i miłością. Wszyscy dorośli są odpowiedzialni za wychowanie i wykształcenie młodego pokolenia. Wzorców nie musimy wymyślać – daje je nam religia i historia. Wystarczy opowiadać, wspólnie czytać i oglądać dzieje najwybitniejszych Polaków. Historia Polski jest bogata w niezwykłe życiorysy. Każde dziecko musi znać postaci naszych świętych patronów, wybitnych władców, naukowców, artystów, ludzi Kościoła.
 
Nie ma w Polsce rodziny, która nie dała Ojczyźnie kogoś ważnego. Pamiętajmy o naszych najbliższych – bohaterach w drodze do wolności, wspominajmy ich dokonania i przekazujmy dziedzictwo narodowe następnym pokoleniom.
 
Urodziłam się w 1930 roku na Wołyniu w Horochowie. Przez pierwszych 9 lat życia doznałam ogromnych pokładów miłości, wiary i patriotyzmu ze strony moich Rodziców, a szczególnie Ojca, Ludwika Stefaniaka, urodzonego 14 sierpnia 1898 roku w wielkopolskim Konojadzie – wielkiego patrioty, bohatera walk o niepodległość, piłsudczyka, uczestnika Powstania Wielkopolskiego. Codzienna wspólna modlitwa z Rodzicami, opowieści snute przez Ojca i wartości wpajane nam każdego dnia sprawiły, że cała nasza czwórka – Wala, Lodzia, Stasiu i ja, Jadzia – wiedzieliśmy co to odwaga, wolność, miłość do Boga i Ojczyzny. 1 września 1939 roku rozpoczął się wielki dramat naszego narodu. Szczególnie boleśnie wybuch wojny przeżywały dzieci, w tym ja – 9-letnia dziewczynka. 17 września, kiedy sowiecki okupant uderzył ze wschodu, rozpoczął się dla nas czas ogromnych cierpień i krzyży. Mój ojciec został aresztowany i osadzony w więzieniu w Łucku, gdzie był bity i torturowany. Wraz z kolegami policjantami przebywał w więzieniu do marca 1940 roku. Wtedy to uciekł oprawcom, wyskakując z jadącego pociągu, ratując się przed wywózką do Ostaszkowa.
 
Od dnia aresztowania Ojca rozpoczęło się prześladowanie naszej rodziny. Kilka razy dziennie, często w nocy, nachodzili nasz dom oprawcy z NKWD. Łomotali kolbami w drzwi, wpadali do domu, wyrywali nas z łóżek, stawiali pod ścianą i, celując w nas bronią, żądali od Mamy wydania służbowych dokumentów i broni Ojca. Mama przez cały czas zachowywała spokój i zimną krew, nie dała się zastraszyć. My płakaliśmy, baliśmy się, a jednocześnie podziwialiśmy naszą Mamę za niezwykłą postawę. Pozostała dla mnie na długie lata wzorem odwagi i niezłomności. Pod koniec marca 1940 roku Ojciec zawiadomił Mamę, że uciekł z transportu i chce się z nami spotkać. Miał nadzieję na załatwienie fałszywych dokumentów dla całej rodziny i wywiezienie nas do Wielkopolski – w swoje rodzinne strony. Wujek Antoni Przychodko zawiózł nas potajemnie wozem konnym do Włodzimierza – punktu granicznego wymiany ludności polskiej. Tam zobaczyliśmy liczne zdjęcia Ojca – był poszukiwany przez NKWD. Na miejscu okazało się, że Ojciec zdołał wyrobić dokumenty pod zmienionym nazwiskiem tylko dla siebie. Dawało to szansę na ucieczkę Ojca i Mama prosiła Go, by z tej szansy skorzystał i ratował się. Wiadomo było, że będzie poszukiwany do skutku i zostanie zabity przy pierwszej sposobności. Ojciec, ryzykując życiem, przyszedł pożegnać się z nami. Nie poznałam Go – był zmieniony przeżyciami, torturami, tęsknotą i obawą o dalsze losy całej rodziny. Mój 42-letni piękny, przystojny Tata był wychudzony, siwy, miał głowę owiniętą zakrwawionymi bandażami. Miałam niespełna 10 lat i nie docierało do mnie, że to może być nasze pożegnalne spotkanie. Ojciec obejmował po kolei swoje dzieci, płakał. Na koniec wziął w ramiona mnie – swoją najmłodszą córkę. To pożegnanie trwało krótko, może dwie minuty, po czym Tata zniknął w tłumie. Do dziś pamiętam te chwile z najmniejszymi szczegółami. Nocą wróciliśmy do Horochowa. Ukrywaliśmy się, rozproszeni w różnych domach dalszej rodziny. Dzięki temu uniknęliśmy drugiej zsyłki z 10.04.1940 roku. W kwietniu 1940 Ojciec powiadomił Mamę, że przedostał się przez granicę i przebywa koło Częstochowy u rodziny Wąsowskich. Nasz pusty dom był bacznie obserwowany przez NKWD i sąsiada Kosa. Kiedy pewnej nocy pozwolono nam, stęsknionym dzieciom, przyjść do domu na spotkanie z Mamą, natychmiast pojawili się NKWD-owcy. Otoczyli nasz dom i głośnym łomotem obudzili Mamę i nas. Mama wiedziała, że to już koniec, teraz już na pewno czeka nas zesłanie. Siedziała skamieniała, blada, nieczuła na groźby oprawców. Oficer krzyczał: „Wstawaj, pakuj rzeczy, jedziesz z dziećmi na Sybir”. A Mama ani drgnęła. To dramatyczne milczenie przerwała moja 13-letnia siostra Lodzia. Dał o sobie znać nie tylko jej temperament, ale też cechy ukształtowane wychowaniem i wpajanym systemem wartości. Lodzia stanęła przed nami, oczy płonęły jej gniewem i zaczęła krzyczeć: „Wy bandyci, złodzieje, wrogowie, zagrabiliście naszą Polskę, a teraz krzyczycie na moją Mamę! Nienawidzę was i nie boję się!”. Nasi oprawcy osłupieli, oficer wydusił z siebie: „Ty krzykaczko, weź się do roboty, pomóż matce”. Lodzia posłusznie wyszła do dziecięcego pokoiku, ale zamiast pakować się wyskoczyła przez okno wykorzystując moment nieuwagi pilnujących. Pobiegła do domu babci Karoliny Falendasz i cioci Anny Łazarek i opowiedziała, co wydarzyło się w domu. Babcia z ciocią pospiesznie udały się do nas z pomocą. Zapakowały pościel, odzież, przygotowane wcześniej suchary. Nad ranem wsadzono nas na wóz i odstawiono na stację kolejową w Stojanowie, gdzie czekały już bydlęce wagony. Po kilku dniach wypełniony zesłańcami pociąg ruszył. W czerwcu 1940 roku zaczęło się nasze wygnanie. W tym czasie Lodzia przebywała pod Beresteczkiem u Marii Skawińskiej – siostry naszej babci. Ukrywała się w piwnicy do 22 czerwca 1941 roku.
 
Nasze zesłanie trwało 6 lat. Przeżyliśmy straszliwe, kilkudziesięciostopniowe mrozy i katorżniczą pracę. Każde z nas ciężko chorowało – malaria, zapalenie stawów, skrajne osłabienie i odmrożenia nie omijały nikogo. Ale najgorszy był głód, nieustanny, ssący, odczuwany każdą cząstką ciała. Budziliśmy się z nim i zasypialiśmy śniąc o dostatnio zaopatrzonej spiżarni w rodzinnym domu. Gdyby nie mądrość Mamy, która dzieliła maleńkie ilości zdobycznego jedzenia na kolejne dni i sama często pomniejszała swoje porcje, umarlibyśmy z głodu już w pierwszych tygodniach. Mama, Wala i Stasiu ciężko pracowali w kołchozie i przy zdobywaniu jedzenia. Ja pasłam owce, pomagałam w znoszeniu opału, wyrabiałam na drutach dla miejscowych wełniane chusty i swetry, żeby dostać choć kubełek obierek ziemniaczanych.
 
Oprócz głodu i chorób trawiła nas tęsknota za najbliższymi, za Ojczyzną. Mama wiedziała jak pomóc nam w przetrwaniu zsyłki. Codziennie modliliśmy się przed obrazkiem Matki Boskiej powierzając jej swój los. Wierzyliśmy w moc Opatrzności Bożej i słaliśmy naszą czystą, dziecięcą modlitwę z prośbą o szczęśliwy powrót do domu. Nigdy nie przeklinaliśmy naszego losu, zawierzyliśmy go Bogu i z ufnością czekaliśmy na ocalenie. Szczególnie żarliwie modliliśmy się podczas ciężkiej choroby naszej Mamy. Otoczyliśmy Jej szpitalne łóżko i na kolanach błagaliśmy Boga o pomoc.
 
Wierzę, że to zjednoczenie walki Boga i dobrych ludzi uratowało wtedy życie naszej Mamy. Dzisiaj wiem, że dane mi było urodzić się i wzrastać wśród bohaterów. Nasza niezłomna Mama nie poddała się nieludzkim warunkom. Z godnością walczyła o nasz los. Została sama z trójką dzieci w obcym, nieprzyjaznym kraju. Musiała zadbać nie tylko o jedzenie i ubranie, ale przede wszystkim o nasze wychowanie i wiarę. Pozostanie dla mnie skupioną, zamyśloną, milczącą, często smutną, ale zawsze czuwającą nad naszą trójką bohaterką.
 
Kolejną bohaterką jest dla mnie Wala – moja najstarsza siostra. W dniu wywózki miała 15 lat i z dnia na dzień stała się dojrzałą pomocnicą Mamy. Ciężko pracowała w kołchozie poza miejscem naszego pobytu, więc przeżywała dodatkową rozłąkę i nieustanny lęk, czy jeszcze się z nami zobaczy. Ryzykując życiem podkradała mleko i zboże i przynosiła nocą do naszej lepianki. Wala była dla naszej Mamy wielkim oparciem i pomocą podczas zesłania.
 
Mój bohaterski brat Stasiu od pierwszego dnia zsyłki przejął rolę przynależną mężczyźnie. Zdobywał opał, łowił ryby, wybierał jaja z gniazd dzikiego ptactwa, pracował w polu i przy zwierzętach, dbał o nas jak prawdziwa głowa rodziny. Był 13-nastolatkiem, który poświęcił swoje beztroskie lata dla Matki i sióstr. Po swojej ucieczce w kwietniu 1940 roku mój Ojciec przedostał się do Kielc i wstąpił w struktury Polski Niepodległej, która przekształciła się później w Armię Krajową. Kiedy dotarły do niego wieści o niepokojach na Wołyniu w sierpniu 1943 roku z narażeniem życia wywiózł moją siostrę Lodzię oraz całą liczną rodzinę Mamy z Horochowa i rozlokował w Kielcach i okolicznych wioskach. W 2016 roku spotkałam się z panem Januszem Siwkiem, który jako młody chłopak poznał w Kielcach naszego Ojca. Wspominał o działaniach Taty, jego wyjazdach i powrotach, które później okazały się przerzutami ponad setki ludzi uratowanych przed rzezią wołyńską.
 
Mój bohaterski Ojciec otoczył wszystkich opieką, pomagał w zdobyciu dokumentów i pracy, interesował się losami całej rodziny. Był wreszcie z Lodzią, która przez wcześniejsze 3 lata musiała najpierw ukrywać się, a później zadbać o swój byt. Ojciec zmarł na rękach Lodzi w styczniu 1945 roku kilka dni po wyzwoleniu Kielc. Lodzia – bohaterka, choć została sama mając zaledwie 14 lat, poradziła sobie z problemami przerastającymi niektórych dorosłych. Odkopała wszystkie zabezpieczone dokumenty rodzinne oraz zdjęcia i przechowała je do końca wojny. Metryka ślubu Rodziców przysłana na Syberię pozwoliła nam udowodnić narodowość polską i powrócić do Ojczyzny. Gdyby nie troska i odpowiedzialność Lodzi, pozostalibyśmy na Sybirze na zawsze. Z zesłania wróciliśmy w czerwcu 1946 roku po sześciu latach niedoli, głodu i rozłąki. Pan Bóg pozwolił nam spotkać się z Lodzią i odnaleźć swoje nowe miejsce do życia w Goleniowie.
 
Jako 16-latka ciężko pracowałam przy wyrębie lasu. Chciałam się uczyć, więc całe lato i jesień zbierałam jagody i grzyby, aby zarobić na zeszyty. We wrześniu 1946 roku rozpoczęłam intensywną naukę – po dwie klasy w jednym roku, by w maju 1951 r. zdać maturę. Choroba Mamy nie pozwoliła mi rozpocząć upragnionych studiów medycznych. Podjęłam pracę i opiekowałam się Mamą do Jej nagłej śmierci. Mama odeszła tydzień przed moim planowanym ślubem. Wiara i gorąca modlitwa pozwoliły mi przeżyć kolejny bardzo trudny okres mojego życia.
 
W 1954 roku wyszłam za mąż. Urodziłam dwie córki – Agnieszkę i Aleksandrę oraz syna Jacka. Wierząc w Opatrzność Bożą staraliśmy się wraz z mężem Janem Krause wychować nasze dzieci w duchu patriotyzmu i wierności Bogu. Ciężko pracowaliśmy, aby wykształcić dzieci – cała trójka ukończyła studia i pracuje do dziś dla wolnej Polski. Doczekałam się 8 wnuków, wszyscy są wykształceni, większość po dwóch fakultetach. Moje wnuki są absolwentami uniwersytetów, uczelni medycznych i ekonomicznych oraz politechniki. Wszyscy już pracują, wzbogacając nasz kraj swoimi talentami i umiejętnościami. Obecnie raduję się moimi najmłodszymi pociechami – prawnukami. To Mateusz (12 lat), Paulinka (9 lat), Hania (8 lat) i Piotruś (4 lata). Bardzo dbamy o nasze rodzinne relacje. Regularnie spotykamy się na zjazdach rodzinnych, odwiedzamy się przy każdej okazji – od najmłodszych, po mnie – seniorkę rodziny.
 
Od 33 lat jestem wdową. Mąż zmarł nagle, zostawiając mnie z rozpoczętą rozbudową domu i wynikającymi z tego trudnościami finansowymi. Syn dopiero zaczynał studia, było więc dla kogo pracować i żyć. Wtedy kolejny raz przekonałam się, że Pan Bóg nie opuszcza tych, którzy wierzą w jego moc i proszą o wsparcie. Gorliwie modliłam się o pomoc i… problemy zaczęły znikać. Życzliwi ludzie pomagali, zdrowie dopisywało, a w dobudowanej przeze mnie części mieszka dziś mój wnuk. Całe życie wspierałam swoje dzieci, wnuki i prawnuki. Dużo rozmawiałam i nadal rozmawiam z nimi o wartościach, którymi powinien kierować się człowiek. Byłam z nimi we wszystkich istotnych momentach życia – przyjmowanie sakramentów, egzaminy, podejmowanie ważnych decyzji – i zawsze otaczałam ich modlitwą i prośbą do Boga o opiekę. Wszyscy proszą mnie i dziękują za modlitewne wsparcie i wierzą w jego moc.
 
Pracowałam dla mojego kraju 46 lat, najdłużej w Narodowym Banku Polskim. Była to nie tylko praca zawodowa, ale także społeczna. Przez trzy kadencje, czyli 12 lat pełniłam funkcję ławnika Sądu Rejonowego w Goleniowie. 26 lat swojego życia poświęciłam zagubionym i zaniedbanym dzieciom jako społeczny kurator sądowy do spraw nieletnich. Zawsze traktowałam swoje zawodowe obowiązki bardzo poważnie. Uważałam, że moja rzetelna praca służy dobru mojej Rodziny i mojej Ojczyzny.
 
W 1980 roku byłam naocznym świadkiem powstawania NSZZ SOLIDARNOŚĆ. Spędzałam wtedy z synem Jackiem urlop w Gdańsku i widzieliśmy czołgi na ulicach oraz okupowaną stocznię. Po powrocie do pracy brałam czynny udział w tworzeniu struktur „Solidarności” w swoim banku, byłam w zarządzie komisji zakładowej związku. Swoje obowiązki matki i żony wypełniałam z radością, a wolny czas poświęcałam modlitwie i działalności na rzecz parafii. Do dziś angażuję się w różne przedsięwzięcia. Aktywnie uczestniczę w grupach modlitewnych, piszę do parafialnego miesięcznika „Święty Jerzy”, interesuję się życiem mojego miasta.
 
Od początku pobytu w Goleniowie włączaliśmy się z mężem w odbudowę katedry szczecińskiej, kościoła św. Katarzyny i św. Jerzego w Goleniowie. Regularnie składaliśmy ofiary na te cele, a przy rozbudowie parafialnej świątyni dawaliśmy całą rodziną swoją pracę. Ciężkie czasy komunistycznego reżimu były sprawdzianem wyznawanych wartości. Te trudne lata ja i moja rodzina przeżyła pod skrzydłami najlepszych Synów Polski. Nieugięta postawa kardynała Stefana Wyszyńskiego, działalność, a później wybór na Stolicę Piotrową kardynała Karola Wojtyły dawały nam moc i ufność w Dzieło Boże. Wierzyliśmy, że nasza Ojczyzna objęta jest szczególną opieką Opatrzności Bożej i wkrótce odzyska pełną wolność. Od pierwszego przyjazdu do Polski Jana Pawła II, kiedy to padły znamienne słowa: „…niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi…”, brałam udział z rodziną we wszystkich pielgrzymkach papieskich . Wspieraliśmy finansowo budowę Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach, a w 2002 roku uczestniczyliśmy w jego konsekracji.
 
Kiedy usłyszałam wezwanie Prymasa Polski kardynała Józefa Glempa, aby wypełnić ślubowanie poczynione przez naszych praojców, poczułam, że ten testament dotyczy także i mnie. Moi Rodzice przed 80 laty wspominali o obietnicy wybudowania Wotum Narodu – Świątyni Opatrzności Bożej. Włączyłam się w to wielkie dzieło od 2002 roku i jako stały darczyńca otrzymałam Srebrną Kartę i zostałam włączona do wspólnoty „Providentia Dei”. W czerwcu 2017 roku podczas X Święta Dziękczynienia uczestniczyłam w warszawskich uroczystościach razem z córką Agnieszką. Przekraczając próg Świątyni płakałam z radości, że Pan Bóg dał mi szczęście oglądania tego pięknego, dostojnego miejsca. Będę kontynuować swoje materialne wsparcie na rzecz Świątyni Opatrzności Bożej i zamierzam zebrać kwotę na tabliczkę upamiętniającą moją Rodzinę. Jestem świadkiem odzyskanej wolności i pragnę przekazywać swoim dzieciom, wnukom i prawnukom przesłanie świętego Jana Pawła II, że wolność jest nam dana i zadana. W wieku 86 lat napisałam i wydałam książkę „A myśmy szli i szli… Wołyń – Syberia – Goleniów”. Zrobiłam to z myślą o młodych pokoleniach mojej Rodziny. W książce opisałam losy swoje, Rodziców i Rodzeństwa w drodze do wolności. Uważałam za swoją powinność ocalenie od zapomnienia bogatej historii mojej Rodziny, której członkowie ofiarowali swoje życie dla wolnej Polski.
 
Dziękuję Bogu, że dożyłam roku obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości i 100-lecia wybuchu Powstania Wielkopolskiego, w którym brał udział mój Ojciec. Traktuję to jako dar na moje 88 urodziny. Jeśli tylko zdrowie mi pozwoli, wezmę udział w obchodach tych ważnych rocznic. Moi wspaniali Rodzice – Maria i Ludwik Stefaniakowie oraz Rodzeństwo – Wala, Leokadia, Stanisław i ja – Jadwiga, braliśmy udział w odzyskaniu przez naszą Ojczyznę niepodległości. Ojciec czynnie walczył w latach 1918-1921, a Mama ze swoimi dziećmi cierpiała prześladowania i 6-letnie zesłanie na Syberię. Każde z nas powierzyło swój los Opatrzności Bożej i do końca swych dni dziękujemy Bogu za opiekę nad naszymi Rodzinami i nad kochaną Ojczyzną. Należy pamiętać o wdzięczności wobec Boga za każdy dzień życia.
 
Całość świadectwa p. Jadwigi Krauze znajdziesz w książce “ZAUFALI OPATRZNOŚCI. TOM 2”.
 
 

ŚWIADECTWO P. ANDRZEJA GUBRYNOWICZA Z GLIWIC

Zło dobrem zwyciężać
Matce Bożej się polecać
Nigdy nie wątpić
Modlitwa i praca dla Polski – ta stara benedyktyńska zasada jest aktualna zawsze, a szczególnie w czasie wielkich przemian.

Będę pisał bardzo krótko i o rzeczach najważniejszych, mając na uwadze tragiczną historię Polski, cud niepodległości, przesłanie św. siostry Faustyny i wezwanie św. Jana Pawła II, jednocześnie obserwując z uwagą rozwój sytuacji społeczno-politycznej w Polsce i na świecie. „Na koniec będziecie mocni w Panu – siłą Jego Potęgi obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła (…) Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże”. (Ef 6, 10-17).

Czas, który nadchodzi, już jest, wymaga takiej właśnie postawy. Nadmienię jedynie, że jakiekolwiek działanie ludzkie bez pomocy Bożej jest skazane na niepowodzenie. „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potrzebie i świętości”. Rozpoznanie woli Bożej w życiu każdego człowieka i dalej w historii Ojczyzny jest podstawą wszelkiego działania.

Drogę do wolności, wskazuje katecheza Kościoła katolickiego, będąca w zgodzie z Duchem Świętym. Strzec wolności oznacza w praktyce nieustający akt nawrócenia i zabieganie o potrzebne łaski. Człowiek wolny może być jedynie w Bogu swoim Stwórcy. Prawo Boże zapisane w sercu człowieka musi przełożyć się na uczynki. życia codziennego. Nie powinna zaistnieć sytuacja, że po wyjściu z kościoła, człowiek wkracza w jakiś inny, alternatywny świat, gdzie zapomina, co przed chwilą wypowiadał w modlitwie. Jak Bóg ma traktować człowieka, który nie zdaje sobie sprawy, co mówi i do kogo mówi. Czy Msza Święta to jakaś akademia, gdzie recytuje się wiersze? Być dzieckiem Bożym oznacza wielki szacunek dla Boga Ojca. Nie należy jednak nigdy zapominać, że wszystko to, co człowiek dobrego może osiągnąć, wynika z nieskończonego Miłosierdzia Bożego.

A zatem modlitwa i praca dla Polski – ta stara benedyktyńska zasada jest aktualna zawsze, a szczególnie w czasie wielkich przemian. Zakończę już te rozważania i przejdę do własnych przeżyć na polskiej drodze do wolności. Obecnie dochodzę do wieku lat 65.

Pamięcią obejmuję czasy lat 60. komunistycznej okupacji sowieckiej. Ponieważ urodziłem się pod tą okupacją w komunistycznej Polsce, nie było możliwości pełnego rozeznania historii Polski, ani też tradycji patriotycznych i wszystkiego, co się z tym wiąże. Istniało przekonanie, że tak musi być i jest to normalna sytuacja. Rodzice opowiadali o czasach przedwojennych z powściągliwością, gdyż obawiali się, że jako naiwne dziecko mogę ściągnąć na rodzinę kłopoty, co było możliwe w tamtych czasach, tym bardziej, że matka moja Aniela z domu Giżyńska była zesłana do Kazachstanu i znała okrucieństwo władzy komunistycznej. Ojciec natomiast spędził czas wojny w obozie internowanych na Węgrzech. Z upływem lat narastała świadomość zniewolenia i paradoksu życia w obozie komunistycznym. Odbywając służbę wojskową, łatwo dostrzegałem przedziwne układy, szkolenia polityczne itp. Praca zawodowa na Politechnice w Gliwicach przebiegała spokojnie, nie interesowałem się polityką do czasu, kiedy odbijałem nielegalną bibułę na kserografie i zostałem na tym przyłapany. Nie wiem jaki to miało wpływ, ale faktem jest, że w niedługim czasie otrzymałem wypowiedzenie z pracy. Następne wypowiedzenie otrzymałem, gdy oprotestowałem wraz z kolegą niewłaściwe warunki pracy. Wtedy zaczęły się bardzo poważne kłopoty. W czasie powstania “Solidarności” zostałem wybrany na wiceprzewodniczącego w jednym z gliwickich zakładów pracy. Wtedy miałem możliwość dokładniej przyjrzeć się sytuacji. Było bardzo źle! Rozważałem, czy mogę coś dobrego zrobić w tej sytuacji. Gdy przyszły zwolnienia z pracy, „dałem” się zwolnić i na moje miejsce przyjęto ponownie, zwolnioną uprzednio kobietę. Wiedziałem, że aby coś dobrego zrobić, muszę zacząć od siebie samego, czyli nawrócić się do Boga, którego właściwie nie znałem, bo nie chodziłem do kościoła.

Bóg prowadzi różnymi drogami, każdy ma inną drogę, bo każdy człowiek ma inną relację z Bogiem. W moim przypadku były to wieloletnie zmagania psychiczne, droga przez mękę, aż zobaczyłem swoje dno, które zdawało się nie mieć dna. Koniec tego zmagania nastąpił niespodziewanie, a było to w czasie koronki do Bożego Miłosierdzia. Obecny tam kapłan powiedział: „Nieskończone Miłosierdzie Boże, Bóg odpuszcza wszystkie grzechy”. Wtedy wstałem i byłem wolny w Chrystusie. To wszystko, co opowiedziałem, to niezwykły skrót, który nie uwzględnia wiele niezwykłych zdarzeń. Udział we Wspólnocie Darczyńców jest jednym z nich. Całość spróbuję opisać w pamiętniku, o którym wspomniałem w liście do ks. kardynała Nycza. Jest tam też opisana sprawa poszukiwania i poznawania historii swojej rodziny, co jest istotnym elementem wolności. Powołam się tu na słowa Józefa Piłsudskiego: „Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”. Na tym kończę ten list, przesyłając Znak Pokoju.

ŚWIADECTWO P. STANISŁAWA WRONY ZE STAREJ WSIP.

Jak dzisiaj służyć wolności? Na pierwszym miejscu stawiam modlitwę i wypełnianie przykazań Bożych i kościelnych. Trzeba być przykładem dla rodziny i bliźnich, kochać Boga, i modlić się za Ojczyznę.

Każdego ostatniego tygodnia miesiąca, z mojej inicjatywy w parafii odprawiana jest Msza św. za Ojczyznę przed cudownym obrazem Przemienienia Pańskiego. Jestem członkiem Akcji Katolickiej, Caritasu, prowadzę Róże Misyjne, parafialną Rodzinę Radia Maryja, jestem członkiem Rady Parafialnej, prowadzę nowenny do Przemienienia Pańskiego i Miłosierdzia Bożego oraz Żywy Różaniec, prowadzę pielgrzymi autokarowe po wszystkich sanktuariach. W Waszej Świątyni Opatrzności Bożej byliśmy czterokrotnie. Jestem emerytem. Jeśli dopisuje zdrowie, nie wolno marnować czasu, dlatego apeluję do wszystkich, by gorąco się modlić za Ojczyznę, za misje i nawrócenie grzeszników oraz za zmarłych, młodzież i dzieci, za życie poczęte, a także o liczne powołania kapłańskie i misyjne.

Urodziłem się w 1937 r., niedługo przed wybuchem II wojny światowej. Jako mały chłopiec wszystko zapamiętałem co działo się w latach czterdziestych. Rodzice mieli nas dziesięcioro. Żyliśmy z gospodarstwa rolnego, chociaż nas było dużo. Niemcy zabierali zboże, ziemniaki i bydło. Trudno było się wyżywić. Ratowała nas tylko modlitwa. Po wojnie zaczął się drugi zabór sowiecki. Szkoła podstawowa, później zawodowa – gdyby nie wiara wyniesiona z domu rodzinnego, stalibyśmy się ateistami. Dzięki rodzicom i Kościołowi, a szczególnie Prymasowi Tysiąclecia kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, Polska przetrwała, naród się modlił. Byłem w tych latach ministrantem w Katedrze Tarnowskiej.

Otrzymałem nowennę do Miłosierdzia Bożego od biskupa i słowa: „Módl się za Prymasa codziennie”. I tak się stało – codziennie nowenna, koronka i litania. Kiedy papieżem został Karol Wojtyła nie zaniechałem nowenny i koronki, którymi modliłem się potem o Jego beatyfikację i kanonizację. Kiedy św. Jan Paweł II był już w Domu Ojca, a było to 3.05.2007 r., w czasie snu przyszedł do mnie i prosił, abym mu pomógł ratować dzieci nienarodzone i odmawiał ze mną koronkę do Bożego Miłosierdzia. Mamy liczną rodzinę: 7 dzieci, 22 wnuków i prawnuków. Wszystko to dar od Boga, również 58 lat małżeństwa sakramentalnego. Wspieramy Opatrzność Bożą, misję i różne sanktuaria. Prosimy Boga o zdrowie i Boże błogosławieństwo.

ŚWIADECTWO P. STANISŁAWA KANICKIEGO Z WARTY

PAN STANISŁAW KANICKI Z WARTY

Wolność jest wpisana w orędzie Ewangelii i ma ona znamię służby.

Polacy wolność otrzymali dzięki łasce Bożej. Za tę wolność trzeba Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu nieustannie dziękować i nie pozwolić na przygasanie Ducha. 

Chrześcijanin musi się modlić, aby rozpoznawać wolę Bożą i wszelkimi sposobami służyć ludziom w takim zakresie, jaki jest mu dany za łaską Bożą. Osobiście czułem się zawsze wolny. Strzegłem obowiązkowości i odpowiedzialności.  Dbałem o to, żeby nie dać się skundlić i żeby moja mowa i czyn były zgodne z moim sumieniem. Zorganizowany ateizm był dla mnie nie do przyjęcia i zmuszał do działania doraźnego.

Życie publiczne – oparte na kłamstwie – nie pozwalało na znalezienie instytucji (z uniwersytetu zostałem usunięty), której potrzebne byłyby moje idee. W trudach, które podejmowałem, starałem się przywracać szacunek do dziedzictwa kulturowego chrześcijaństwa. Pan Bóg zamknął przede mną wiele drzwi, ale otworzył okno i jest to okno wolności. 

Podziel się:
link do złożenia intencji na Msze wieczyste za wstawiennictwem św. Jana Pawła II
Zawierz siebie i swych bliskich Opatrzności Bożej

Panteon Wielkich Polaków

świątynia opatrzności bożej w wilanowie warszawa

Album o figurze Chrystusa

DWUSTRONNY Krzyż Paschalny

Kardynał Nycz: I ja mam tu swoją cząstkę

świątynia opatrzności bożej w warszawie wilanów
Nagrania kazań ze Świątyni Opatrzności Bożej na SoundCloud
Nagrania kazań ze Świątyni Opatrzności Bożej na YouTube
Nagrania kazań ze Świątyni Opatrzności Bożej na Spotify

PARAFIA OPATRZNOŚCI BOŻEJ

Świątynia Opatrzności Bożej

DOŁĄCZ DO “RÓŻAŃCA ŚWIĘTYCH – NIE JESTEŚ SAM”!

Wpłać darowiznę na budowę Świątyni

link do wpłaty darowizny

Sklep z pamiątkami

link do sklepu

Facebook

link do Facebooka
Instytucje i organizacje wspierające
Instytucje i organizacje wspierające
Instytucje i organizacje wspierające
organizator i partnerzy
Organizator i partnerzy
patronat honorowy
Prezydent Warszawy 2
patronat medialny
patronat medialny
media wspierające
sponsorzy
sponsorzy
instytucje i organizacje wspierające
wspierający1
wspierający2
wspierający3

© 2025 Centrum Opatrzności Bożej