Przyjaciel naszego Boga
Dziś obchodzimy liturgiczne wspomnienie świętego brata Alberta. Gdy pochylamy się nad historią jego życia, nie koncentrujemy się na wybitnym talencie malarskim i świetnie zapowiadającej się karierze, którą porzucił, wstępując na drogę wiodącą ku świętości, ani nawet na umiłowaniu Ojczyzny, któremu dał wyraz, walcząc w Powstaniu Styczniowym.
Fascynuje nas jego miłość do Chrystusa, realizowana w poświęceniu swego życia ubogim, głodnym, bezdomnym, cierpiącym samotność.
Realizowana nie przez jałmużnę czy udzielenie niewiele kosztującego wsparcia, lecz przez wspólnotę życia z braćmi w Chrystusie, wykluczonymi ze społeczeństwa. Tymi, o których Chrystus mówił w przypowieści: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.
To zejście do głębin ludzkiego nieszczęścia i pozostanie w nich do końca życia jest heroizmem, na który stać tylko wielkich świętych.
Dziś pomódlmy się w Świątyni Opatrzności Bożej przy relikwiach tego, który wzywał, aby być dobrym jak chleb. Prośmy za jego pośrednictwem, aby Chrystus obdarzył nas choć kruszyną skierowanej ku ubogim miłości, jaką realizował brat Albert, nazwany przez Jana Pawła II przyjacielem Pana Boga.
A na dzisiejszy trudny czas wspomnijmy przesłanie świętego:
Nie chciejmy się niepokoić,
bo dobrego Pana mamy,
który ma w ręku wszystko,
aż do najdrobniejszych szczegółów.