Pielgrzymka z Australii
W poniedziałek 8 lipca br. Świątynię Opatrzności Bożej w Warszawie odwiedzili Australijczycy. Państwo Grzegorz i Maria Szczepaniak są małżeństwem polskiego pochodzenia. Na co dzień mieszkają i pracują w Australii. Dlaczego więc zdecydowali się odwiedzić oddaloną o ponad 12000 km od ich domu Świątynię?
Dlaczego przybyli Państwo z tak daleka do Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie?
Chcieliśmy zobaczyć tablicę upamiętniającą naszego wuja i ciotkę, która znajduje się w Alei Darczyńców, wewnątrz Panteonu.
Czym zajmowali się Państwa krewni i dlaczego zdecydowali się przeznaczyć swoje środki finansowe na wsparcie budowy Świątyni w Wilanowie?
Wujek był farmerem. Wyjechał do Australii z Misji Katolickiej. Był on człowiekiem bardzo wierzącym, kochającym zwierzęta i gospodarstwo. Całe swoje życie poświęcił pracy na farmie i tam też umarł. Był wdzięczny Misji Katolickiej, dlatego zdecydował się przeznaczyć swoje pieniądze właśnie na nią. Po śmierci wujka Misja Katolicka, zdecydowała się przekazać jego darowiznę na wspomożenie budowy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.
Skąd Państwo się dowiedzieli, że tablica pamiątkowa Państwa krewnych została umieszczona w warszawskiej Świątyni?
Na początku nic o tym nie wiedzieliśmy. Dopiero ks. Słowik (z polskiego Kościoła w Australii) przekazał nam list z Centrum Opatrzności Bożej, w którym poinformowano nas o wszystkim co się wydarzyło. Bardzo się ucieszyliśmy z tej wiadomości. Postanowiliśmy przylecieć do Polski i zobaczyć jak wygląda Świątynia i Aleja Darczyńców wraz z tablicą.
Czy to Państwa pierwsza wizyta w Świątyni Opatrzności Bożej?
Nie, pierwszy raz odwiedziliśmy tablicę i Świątynię w zeszłym roku. Niestety wtedy jeszcze nie była ona skończona i możliwa do obejrzenia. Teraz wszystko się udało.
Jesteście Państwo zadowoleni?
Jesteśmy bardzo zadowoleni i zachwyceni. Aleja Darczyńców i tablica pamiątkowa prezentują się świetnie.
W Australii nie ma takich Świątyń?
Nie ma, są tylko małe kościółki dla Polonii, w których się modlimy. Stojąc w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie odczuwa się i dostrzega ogromny kontrast pomiędzy obiektami sakralnymi w Australii a tym miejscem.
Wspomniała Pani, że w ubiegłym roku również odwiedzili Państwo Świątynię. Czy od tamtego momentu dużo się zmieniło? Widać postępy w budowie?
Widać ogromne postępy. Zostaliśmy dokładnie oprowadzeni po całym budynku i muszę przyznać, że zrobił na nas ogromne wrażenie, zwłaszcza taras widokowy. Budynek jest ogromny, ale od środka wydaje się jeszcze większy. Uważamy, że Świątynia doskonale wyraża pamięć narodu o tak wspaniałych Polakach jak Jan Paweł II, czy kardynał Stanisław Wyszyński. Jej rozmiar i charakter podkreślają wymiar i znaczenie tych osób.
Czy wiążą Państwo jakieś nadzieje z powstaniem Świątyni?
Mamy nadzieję, że miejsce to przyciągnie do siebie młodzież, zachęcając ich w ten sposób do wiary i modlitwy. Jest to bardzo istotny aspekt w dzisiejszych czasach, kiedy coraz więcej młodych ludzi odchodzi od Kościoła lub przestaje wierzyć.
Państwo wychowaliście się w Australii?
Tak, wylecieliśmy z rodzicami. Zaraz po okupacji mój wujek, tata i cała nasza rodzina dostała od Misji Katolickiej możliwość wyjazdu do Australii. Skorzystaliśmy z niej i w 1958 roku opuściliśmy Polskę. Na miejscu musieliśmy sami znaleźć sobie pracę oraz zapewnić szkołę. Nie było łatwo ale się udało. Moja rodzina wyleciała do Australii w 1971 roku, także dzięki Misji Katolickiej.
Nie chcą Państwo wrócić do Polski?
Serce ciągnie nas do Ojczyzny, ale nie planujemy powrotu, ponieważ w Australii zbudowaliśmy swój dom i całe życie. Za to chodzimy tam do polskich Kościołów.
Czy poza odwiedzeniem tabliczki i Alei Darczyńców, przybyliście do Świątyni w jakiejś innej intencji?
Przylecieliśmy przede wszystkim podziękować Bogu za jego łaskę, jaką obdarzył naszą rodzinę, za to, że żyjemy i możemy cieszyć się swoimi bliskimi i przyjaciółmi oraz za to, że praca naszego wujka i ciotki, ich wiara i oddanie zostały docenione.
Planują Państwo jeszcze odwiedzić to miejsce?
Mamy nadzieję, że już za rok uda nam się tu wrócić.
Dziękuję za rozmowę. Szczęść Boże.
My również. Szczęść Boże.
Wywiad przeprowadził Michał Wołukanis/biuro prasowe Centrum Opatrzności Bożej