Pielgrzymi przy Świątyni Opatrzności Bożej
W czwartkowy poranek, 6 sierpnia, Błonia Wilanowskie wypełnił śpiew młodych ludzi. Do Świątyni Opatrzności Bożej podążała Warszawska Pielgrzymka Akademicka grup siedemnastych. Mieszkańcy Miasteczka Wilanów przyzwyczajeni raczej do odgłosów szlifierek, wiertarek, młotów budowlanych byli mile zaskoczeni. Powiało radością i życzliwością. Oto, blisko dwa tysiące pątników ruszyło do Częstochowy pokłonić się Przenajświętszej Panience. To już 298. warszawska pielgrzymka na Jasną Górę, piękna, historyczna tradycja kontynuowana przez kolejne pokolenia. Świątynia Opatrzności Bożej była pierwszym przystankiem na trasie pątników. Proboszcz tutejszej parafii, ks.Krzysztof Mindewicz, przywitał wszystkich otwartym sercem. Zaoferował to co mógł, to co dała natura – piękną pogodę, zieloną murawę. Było gwarno jak w ulu. Wolontariusze z Centrum Opatrzności Bożej zbierali od pielgrzymów karteczki z podziękowaniami; ich „dziękuję” Bogu.Pątników przywitał uroczyście Jego Ekscelencja, Metropolita Warszawski ks. Arcybiskup Kazimierz Nycz. W słowach skierowanych do młodych ludzi powiedział – Niech pielgrzymowanie będzie świadectwem wiary kościoła – Pobłogosławił na drogę życząc dobrej pogody i kilku kropel deszczu, ale oby nie za dużo…
Wybieram życie
To tegoroczne hasło pielgrzymów. Co przez nie rozumieją? Co dla nich znaczy? Rozmawiam z Małgosią ( 32 l.) z Warszawy i Kingą (27 l.) spod Warszawy. – To hasło może mieć co najmniej kilka znaczeń. – mówi Kinga. – Może być głosem przeciwników aborcji, eutanazji. Może być wyborem drogi życia. Jak człowiek chce je przeżyć, czy żyć tylko dla siebie, czy także dla innych? Małgosia i Kinga są pielgrzymkowymi weterankami, pierwsza z nich idzie po raz 14. a druga po raz 3. – Dzięki tej pielgrzymce chcę nabrać dystansu do różnych spraw, które oddalają mnie od Boga, gmatwają moje życie. – zwierza się Małgosia.
Kinga idzie w intencji swoich przyszłych życiowych wyborów, ale również w intencji chorego brata ciotecznego. Ponadto bliscy i znajomi powierzyli jej swoje różne intencje i proste, i bardzo złożone. Obie dziewczyny na pielgrzymkę poświęcają swój urlop. Będą szły do… końca, mają taką nadzieję. Pielgrzymka trwa 9 dni, dziennie przechodzi się około 30 – 35 km. – Czy jest to trudne przedsięwzięcie? – Najgorzej się wybrać, ale jak już człowiek wyruszy to idzie. – stwierdza Małgosia. – Ważne są dobre buty, ale przede wszystkim wewnętrzna siła walki, żeby iść! – dodaje Kinga. – Co takiego wspaniałego jest w pielgrzymowaniu? – Całokształt.
Atmosfera przyjaźni, równości.
Tu nie jest ważne czy ktoś jest bogaty, czy biedny, pracujący czy bezrobotny, starszy czy młodszy. Tu nikt się nie wywyższa, nie ma żadnych podziałów. – mówią obie dziewczyny. – A poza tym pielgrzymka jest szkołą cierpliwości, wzajemnego wspierania się, czasem refleksji i zadumy. Daje szansę na oderwanie się od codzienności, od reklam telewizji, radia. I na koniec olbrzymia satysfakcja z pokonanego trudu. Małgosia z zawodu jest prawnikiem, Kinga pedagogiem, logopedą. W intencji ofiar Katynia Ze szczególną inicjatywą wystąpił organista parafii Świątyni Opatrzności Bożej, pan Jan Tul. Rozdał pielgrzymom różańce i emblematy z 17 tys. imion, nazwisk i stopni polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. „Pójdą” z pielgrzymami na Jasną Górę. W Częstochowie Pan Jan zbierze różance, które rozesłane zostaną do hospicjów, więzieni. Pielgrzymi zatrzymają emblematy z nazwiskami pomordowanych żołnierzy i w ten sposób pamięć o ofiarach Katynia przetrwa w każdym domu. Pomysł Pana Tula, natchnienie Ducha Świętego, przyszedł mu do głowy gdy modlił się wiele godzin przy grobie ks. Zdzisława Peszkowskiego w dolnym kościele Świątyni Opatrzności, w Panteonie Wielkich Polaków. Po niecałej godzinie odpoczynku pielgrzymi ruszyli ku Skarpie Warszawskiej i dalej przez Las Kabacki w stronę Piaseczna. Odprowadzały ich tęskne spojrzenia tych, co pójść nie mogli. Idźcie szczęśliwie, z Bogiem!