OGIEŃ OPATRZNOŚCI. HISTORIA PRAWDZIWA
Miniatury Świecy Niepodległości, które zapłoną także w tym roku w tysiącach polskich domów, powstają w krakowskim zakładzie Jacka Dubika. Każda z wyprodukowanych świec przyczyniła się do pomocy w odbudowie zakładu strawionego przez gwałtowny pożar w lipcu 2019 r.
Do swojego zakładu na krakowskim Podgórzu pędził 12 lipca na złamanie karku. Modlił się jedynie, by wiadomość o pożarze okazała się pomyłką. W środku były nie tylko łatwopalne materiały: olej, rozpuszczalniki, denaturat, ale przede wszystkim cenne świece. Przed budynkiem trwała już jednak akcja: trzy samochody straży pożarnej, policja, jednostki ochrony pozbawiły go złudzeń.
Jacek Dubik stanął załamany, patrząc na łunę nad rodzinną firmą, którą z trudem budował od 12 lat. Teraz modlił się tylko, by cokolwiek udało się uratować. Gdy następnego dnia wchodził do spalonych wnętrz, myślał, że pęknie mu serce.
Coś go tknęło, by trzy tygodnie wcześniej przewieźć do domu wzorzec Świecy Niepodległości. Wcześniej wyprodukował trzy repliki świecy, które trafiły m.in. do Ojca Świętego Franciszka i kard. Pietro Parolina, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej. Ale z przerażeniem myślał też o innej relikwii, świecy Jana Pawła II, którą restaurował na zlecenie jednej z parafii. Chodząc wśród ruin, kłębowiska spalonych instalacji i wiszących stropów dostrzegł nienaturalnie jasne światło. Chwilę później, wśród okopconych i powyginanych świec, odnalazł tę, o którą bał się najbardziej. Była cała, jakby ją ktoś dopiero teraz przywiózł do Krakowa.
‒ Pomyślałem: to niemożliwe. A chwilę później, że to cud. Jan Paweł II sam chyba ją uratował. Podobnie jak wzorzec Świecy Niepodległości – wspomina Jacek Dubik. To samo powiedział strażak, który dogaszał pożar: „Ten zakład musiał być chyba wymodlony”. Przy temperaturze 400 stopni i tylu łatwopalnych materiałach, Jacek Dubik powinien chodzić jedynie po fundamentach.
Inspektor PZU zwrócił też uwagę na dwie ikony Chrystusa na ścianie, które także ocalały z pożaru. Łzy, jakie popłynęły właścicielowi na widok płonącego zakładu były wyrazem bezsilności. Niektórzy wieszczyli, że już nie wznowi w tym miejscu produkcji. Ale Jacek Dubik w ocalonej świecy Jana Pawła II, replice Świecy Niepodległości i ikonach oraz niezwykłym świetle przebijającym przez drewniane stropy hali dostrzegł znaki Bożej Opatrzności.
Nigdy nie domyślał się też, ilu dobrych ludzi – znajomych i zupełnie nieznanych – go otacza. Gdy trzy dni później klękał przed obrazem Matki Bożej na Jasnej Górze, przy której stoją świece z jego zakładu, czuł się słaby i nieporadny. Siostra z jasnogórskiego sanktuarium nie chciała przyjąć ofiary za Mszę św., którą Jacek Dubik pragnął zamówić. Gdy dowiedziała się o nieszczęściu, w kaplicy odprawiono nie jedną, ale trzydzieści Mszy św. w intencji pracowników. Z Jasnej Góry wracał już silny wiarą, że uda się wznowić produkcję.
Jednym z pierwszych zleceń były miniatury Świecy Niepodległości, które od tego właśnie roku dystrybuuje Centrum Opatrzności Bożej. 11 listopada miniatury historycznej świecy zapłonęły o 19.18 w tysiącach polskich domów. I w tym roku będzie podobnie.
Zamów już dziś swoją Świecę Niepodległości!