Msza Święta dziękczynna za łaskę Chrztu Świętego
22 lutego w święto Katedry św. Piotra dziękowaliśmy w Świątyni Opatrzności Bożej za łaskę Chrztu Świętego.
Na Mszę Świętą dziękczynną złożonych zostało ponad 2 800 intencji. Wiele osób przyjechało również do Świątyni, aby na Eucharystii wspólnie dziękować za to, że nie tyle zostaliśmy ochrzczeni, ale że jesteśmy ochrzczeni. Mszy Świętej przewodniczył ks. Piotr Celejewski, który wygłosił kazanie.
Kropielnica w domu – przypomnienie o Bożej miłości do nas
Na początku Eucharystii ks. Piotr przypomniał tradycję żydowskiej mezuzy, do której porównał kropielnicę przy drzwiach domu:
W święto Katedry św. Piotra, tego którego wiara stała się skałą, dzięki któremu my dzisiaj możemy mówić o sobie, że jesteśmy chrześcijanami. Gromadzimy się w tej świątyni, aby złożyć Bogu dziękczynienie za nasz chrzest, że jesteśmy Chrystusowi. W żydowskiej tradycji jest taki zwyczaj, że kiedy Żyd wychodzi z domu, dotyka mezuzy, to jest takie miejsce we framudze drzwi, gdzie umieszczona jest fragment tory. Szema, Izrael, gdziekolwiek pójdziesz na ulicy swojego miasta, słuchaj Boga. W tradycji chrześcijańskiej u drzwi naszych domów często wisi kropielnica. Zanim wyjdziesz, zanurz swoje dłonie, swoją dłoń w wodzie święconej. I przypomnij sobie na początku tej drogi, którą właśnie wyruszasz, kim jesteś. Jesteś Chrystusa, jesteś Jego dzieckiem, On cię kocha.
Jako przypomnienie tego momentu chrztu zostaliśmy pokropieni wodą święconą.
Zamów kropielnicę Sanktuarium Opatrzności Bożej
Chrzest jako dar od Boga
Nawiązując do odczytanej Ewangelii ksiądz powiedział Piotr:
Liturgia ma taką moc, Słowo Liturgii ma taką moc, że nie tylko opowiada nam jakąś historię, ale stajemy się uczestnikami tej historii. Oto Jezus zabiera nas dzisiaj pod Cezareę Filipową. To nieprzypadkowe miejsce, to synteza bałwochwalstwa tamtego świata, pogaństwa tamtego świata. (…) Jezus zabiera dzisiaj swoich uczniów, czyli mnie i ciebie pod Cezareę Filipową i wchodzi w sam środek mojego i twojego pogaństwa. Pośród tych wszystkich bożków, którym oddajemy cześć w swoim życiu, staje i pyta, kim jestem dla ciebie.
Kaznodzieja w swoim kazaniu jasno wyjaśnił czym tak naprawdę jest chrześcijaństwo:
Chrześcijaństwo nie zaczyna się od jakiejś decyzji etycznej, od jakiejś decyzji moralnej. Chrześcijaństwo nie zaczyna się od jakiegoś wielkiego światopoglądu, jakiejś wielkiej idei. Zaczyna się od spotkania z Jezusem. Z osobą, która fascynuje, inspiruje, pociąga. Bez tego spotkania wszystko w twoim życiu może stać się teatrem.
Ważne jest to, że nasz chrzest, którego datę warto pamiętać, nie jest jednak wydarzeniem historycznym, ale aktualnym:
Ja nie byłem ochrzczony. Ja jestem ochrzczony.
Ma to także dalsze konsekwencje:
Jesteś chciany, wybrany, ukochany. Istotą chrześcijańskiego życia nie jest kochanie. Chrześcijaństwo nie polega na tym, że masz kogoś kochać. Ale chrześcijaństwo polega na tym, że masz zrozumieć, że ty jesteś kochany.
Aby zobrazować tą wielką miłość Boga do nas, ksiądz Piotr przywołał historię z Afganistanu:
W 1989 roku miało miejsce jedno z największych trzęsień ziemi odnotowanej do tej pory w Afganistanie. Młody ojciec, kiedy zorientował się, że jego brzemienna żona jest bezpieczna, pobiegł dłuż szkoły, bo tam każdego dnia zaprowadzał swojego synka, siedmioletniego Alarda. Każdego dnia, jak to ojciec z synem odbywał w trakcie drogi do szkoły rozmowę, takich rozmów jest wiele. Alard, wiesz, że cię kocham? Wiem, tata. Alard, wiesz, że nigdy cię nie opuszczę? Wiem, tata. Mówiłeś już mi to. Takich rozmów jest mnóstwo. Kiedy dobiegł do szkoły, ugięły mu się kolana. Szkoły nie było. Nie było kamienia na kamieniu. Ale jako mężczyzna, ojciec potrzebował jakiegoś dowodu, dotknąć ciała swojego synka. Poszedł do prawego skrzydła na koniec budynku, bo tam była klasa jego syna i zaczął odkopywać kamienie. Przyszli inni rodzice. Niech pan wraca do domu, tu wszyscy zginęli. Ma pan dla kogo żyć? Pomożecie mi? Rodzice wzruszyli ramionami i odeszli.Potem przyszli strażacy i mówią, ulatnia się gaz, pan zagraża swojemu życiu, w każdej chwili mogą nastąpić wstrząsy wtórne. Niech pan wraca do domu. Pomożecie mi? Wzruszyli ramionami. Potem podobno pojawili się policjanci, mówiąc, że zagraża pan nie tylko sobie, ale też innym. Pomożecie mi? I kolejne wzruszenie ramion. Według reportera gazety, młody ojciec kopał 32 godziny. Do czegoś takiego zdolny jest tylko ktoś, kto kocha. W pewnym momencie dokopał się do czegoś w rodzaju klinu, usłyszał szmer, zawołał alert. Tatuś? Alert, jesteś cały? Tato, jest nas trzynaścioro, chce nam się bardzo pić, jesteśmy głodni, ale powiedziałem dzieciom, że jeśli żyjesz to na pewno nas znajdziesz. Bo ty powiedziałeś, że ja jestem twój, że nigdy mnie nie opuścisz. Alert, wychodź jako pierwszy. Nie tato, niech najpierw wyjdą inne dzieci, bo ja wiem, że ty mnie nie opuścisz.
Taka właśnie jest miłość Boga do nas:
W momencie Chrztu Świętego Bóg składa jednostronną deklarację miłości. Ty jesteś mój. Ty jesteś moja. Ty mi się podobasz. Jestem z ciebie dumny.
Po kazaniu odnowiliśmy przyrzeczenia chrzcielne.
Msza była okazją, aby sobie na nowo przypomnieć, jak bardzo Bóg nas kocha – jak każdy z nas jest dla Niego ważny.