„Aby choć mała cząstka nas pozostała w tej wspaniałej budowli…”. Nasi Darczyńcy Janina i Stanisław Pietruszyńscy obchodzą w Świątyni złote gody!
– Wspierając budowę, chcielibyśmy także i w ten sposób podziękować Bogu za dar naszego szczęśliwego małżeństwa i rodziny – mówią Państwo Janina i Stanisław Pietruszyńscy. A mają za co dziękować. Przeżyli razem 51 lat.
Luty 1972 – tego nie da się zapomnieć
W dziejach polskiego sportu ten miesiąc zapisał się zwycięstwem olimpijskim Wojciecha Fortuny. 11 lutego 1972 roku polski skoczek zdobywa złoty medal w skokach narciarskich podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Sapporo. Ale dla pani Janiny i Stanisława wspomnienie tego czasu ma o wiele ważniejszy wymiar. Właśnie w lutym 1972 roku poznali się i pokochali. I jak mówi pan Stanisław – była to miłość od pierwszego wejrzenia!
Luty był tego roku mroźny i śnieżny, ale gdy tylko się ociepliło, już w czerwcu w Kościele Najświętszej Marii Panny w Konstancinie-Jeziornie powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Tak rozpoczęła się ich małżeńska droga, która trwa szczęśliwie do dnia dzisiejszego.
Dla siebie nawzajem
– Oboje chcieliśmy mieć i wychowywać dzieci – mówi pan Stanisław – a los obdarzył nas dwiema pięknymi córkami.
Opieka nad małymi dziećmi to była prawdziwa logistyczna układanka. Pani Janka jest pielęgniarką i często miewała nocne dyżury. Wówczas pan Staszek podwoził jej rankiem do pracy jedną córkę, z którą po dyżurze wracała do domu. Drugą odwoził do przedszkola, potem do szkoły i wyruszał do swojej pracy.
– Czasem czuliśmy ten trud, ale mamy do siebie pełne zaufanie i od samego początku staramy się we wszystkim wspierać i pomagać sobie nawzajem – podsumowuje pan Stanisław.
Smakowanie codzienności
Pani Janka i pan Stanisław lubią podróżować i wędrować. Przynajmniej raz w roku wyjeżdżali z dziećmi pod namiot, każdego roku w inne miejsce. Teraz kultywują te coroczne wyjazdy, ale już w powiększonym gronie, bo razem z wnuczętami. – Jeśli pogoda pozwala, to staramy prawie każdego dnia rano wychodzić na spacery z kijkami na stałą trasę ok. 10 km – wyznaje pan Stanisław.
– Dwa lata po zawarciu ślubu zaczęliśmy wspólnie budować nasz nowy dom – wspomina pan Pietruszyński. – Ze sporym wysiłkiem i sporym kredytem. Ale po pięciu latach od rozpoczęcia budowy zamieszkaliśmy w nim całą rodziną. – Teraz, kiedy rodzina się powiększyła i dochowaliśmy się czwórki wnucząt, każdej niedzieli i w święta spotkamy się rodzinnie przy wspólnym obiedzie – opowiada pan Stanisław. – A żona wspaniale gotuje! Piecze też różne smakołyki. I ja, i cała reszta rodziny jesteśmy jej za ten niezwykły talent ogromnie wdzięczni.
Dziękujemy Bogu za dar rodziny
– Gdy usłyszeliśmy o rozpoczęciu budowy Świątyni Opatrzności Bożej – mówią Państwo Pietruszyńscy – postanowiliśmy w miarę naszych możliwości wspierać to dzieło, aby choć mała cząstka nas pozostała w tej wspaniałej budowli. Chcielibyśmy także w ten sposób podziękować Bogu za dar naszego szczęśliwego małżeństwa i rodziny – uśmiecha się pan Stanisław.
Zobacz także: