Nasi wolontariusze
– Dlaczego pomagam? Pomagam… przede wszystkim z miłości do Boga. Uważam też, że nie można pozostać obojętnym w stosunku do potrzeb innych, próśb o pomoc. Wierzę, że jeśli pomożemy innym to ofiarowane dobro wróci do nas. – mówi Ania Skup, 22. letnia wolontariuszka i studentka IV roku finansów i rachunkowości w SGH.
W środę, 14 stycznia 2009 r., w kaplicy przy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie odbyło się spotkanie świąteczno -noworoczne dla wolontariuszy. Poprzedziła je Msza święta sprawowana w intencji niosących bezinteresowną pomoc dziełu Opatrzności Bożej.
Ks. Krzysztofowi Mindewiczowi wolontariusze dziękowali za piękne słowa skierowane podczas kazania, za przygotowanie przyjęcia, i za to, że znalazł dla nich czas. Po Mszy, wzorem pierwszych chrześcijan, wszyscy zasiedli do agape – uczty podkreślającej jedność i trwanie w wierze. Było zwyczajnie i serdecznie jak w rodzinie, a przy tym wytwornie i elegancko. Wolontariusze otrzymali symboliczne prezenty. Radości było co niemiara. Szkoda, że nie wszystkim wolontariuszom czas pozwolił na udział w tej uroczystości.
Postanowiono wspólnie, żeby spotykać się regularnie, zawsze w pierwszą sobotę miesiąca, o godz. 10. Sympatycy rozstali się wzbogaceni duchowo z przekonaniem, że tworzą serdecznych przyjaciół. Do zobaczenia 7 lutego br. o godz.10.! Zostańcie z Bogiem.
Dlaczego pomagam?
Mariola Dąbrowska (42 l.), mieszka w Warszawie, zajmuje się nieruchomościami: Tak od serca zawsze chciałam służyć Bogu i bliźnim. Między innymi dlatego związałam się z Centrum Opatrzności Bożej, z kółkiem różańcowym i zamierzam rozwijać się w innych działaniach na rzecz kościoła. Pomagam z miłości do Boga, chcę służyć Bogu, dać dobry przykład młodszym pokoleniom, być dobrym wzorem do naśladowania. Chciałabym dzielić się tą miłością z innymi, pomagać bliźnim.
Maria i Marian Piotrowscy, emeryci, z 46. letnim stażem małżeńskim. Maria – inżynier technolog spożywczy; Marian – inżynier meliorant: Pomagają, bo Świątynia Opatrzności to dla nich wielkie dzieło narodowe. – To piękna sprawa! Obietnica złożona przed 200. laty z której musimy się wywiązać. Poza tym czujemy wewnętrzną potrzebę pomagania, trudno nawet określić dlaczego. Oboje tego chcemy i każda możliwość świadczenia pracy na rzecz Świątyni Opatrzności Bożej daje nam wielką radość, sprawia przyjemność. – mówią.
Ewa Wąsik (48 l.), matka dwójki dorosłych dzieci, rencistka: Mam dużo wolnego czasu i poświęcenie wolontariatowi kilku dni w miesiącu, to tylko korzyść. Czas należy przecież do Pana, więc jak coś dla Niego można zrobić, to dlaczego nie… Od niedawna mam też inną pracę. Prowadzę kuchnię u księdza. I… przekonałam się jak Pan Bóg to ładnie dla mnie zorganizował. Akurat w tamtej pracy mam wolne środy i poniedziałki. Mogę więc w poniedziałki pomagać, jak jest taka potrzeba, w Świątyni Opatrzności Bożej, a w środy u siebie w parafii, w Caritasie. Uważam, że to Siła Wyższa tak zaprogramowała. Pomaganie wynika z mojej spontaniczności, której się nauczyłam na pielgrzymkach, między ludźmi rozmodlonymi i chyba, tak sobie myślę, jest mi to dane po prostu z góry.
WSZYSTKIM NASZYM WOLONTARIUSZOM Z SERCA DZIĘKUJEMY ZA ICH ZAPAŁ I ZAANGAŻOWANIE!!! Ks. Arcybiskup Kazimierz Nycz, Zarząd oraz wszyscy pracownicy biura Centrum Opatrzności Bożej.