Odkrywamy tajniki powstawania rzeźby Chrystusa Zmartwychwstałego – odsłona 1.
Spoglądając na górującą nad ołtarzem Sanktuarium Opatrzności Bożej monumentalną figurę Chrystusa wyzwalającego się w okowów śmierci, rzadko uświadamiany sobie, jak wielki wysiłek rąk ludzkich został włożony w powstanie tego dzieła.
W kolejnych odsłonach przedstawimy etapy prac, jakie poprzedziły historyczny moment odsłonięcia rzeźby w wilanowskiej Świątyni.
Kardynał Kazimierz Nycz powierzył stworzenie rzeźby oddającej tajemnicę zmartwychwstania Chrystusa wybitnemu artyście, prof. Adamowi Myjakowi, który postanowił się zmierzyć z tym wyzwaniem wraz z zespołem swoich utalentowanych współpracowników: Kingą Smaczną-Łagowską i Mikołajem Albertem Kozakiem.
Prace koncepcyjne nad rzeźbą rozpoczęły się w marcu 2022 roku od wielu szkiców, rysunków i wizualizacji, na podstawie których powstał gipsowy model w skali 1:10. Ukierunkowywał on rzeźbiarzy do końca procesu twórczego – stanowił punkt odniesienia do wykonania szczegółów dzieła.
Miejsce, w którym miała powstać 8-metrowa figura, musiało wytrzymać ogromne obciążenia oraz być odpowiednio wysokie. Taką pracownią dysponował Wydział Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu. Dzięki przeniesieniu tam większości prac zrealizowano dodatkowo swoisty eksperyment pedagogiczny.
Tak niezwykły projekt wymagał bowiem wielu godzin ciężkiej fizycznej pracy, która małemu zespołowi zajęłaby lata. Dlatego autorzy zwrócili się o pomoc do grona ośmiorga studentów. Jeden z nich pozował artystom, by mogli jak najlepiej oddać proporcje ludzkiego ciała. W ten sposób młodzi ludzie zdobyli unikalne doświadczenie oraz udoskonalili swoje umiejętności.
Przygotowywanie pracowni, do którego przystąpiono w lipcu, wymagało nie tylko zgromadzenia ogromnej ilości materiałów i narzędzi, ale przede wszystkim zbudowania potężnej podkonstrukcji, która byłaby w stanie utrzymać kilkunastotonową rzeźbę z żelaza i gliny. Zanim zespawano i zamocowano metalowe rusztowanie, za pomocą rzutnika wyświetlono na ścianie powiększony model figury, aby wykonać obrys postaci w skali 1:1.
Laserowe poziomice pozwoliły wyznaczyć główne osie rzeźby. Mimo najlepszych w Warszawie warunków pomieszczenie o wysokości 6,2 metra okazało się zbyt niskie, by zmieścić całą kompozycję. Dopiero w tym momencie twórcy ujrzeli wielkość przedsięwzięcia: stopy Chrystusa niemal dotykały podłogi, a pochylona głowa czubkiem sięgała sufitu. Jeden z dolnych elementów rzeźby musiał więc powstawać w odrębnej przestrzeni.
CDN.