Miłość większa od sprawiedliwości. Rekolekcje wielkopostne ks. prof. Waldemara Chrostowskiego o św. Janie Pawle II
W drugim dniu rekolekcji wielkopostnych w Sanktuarium Opatrzności Bożej ks. prof. Waldemar Chrostowski przypomniał dramatyczny okres pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II: zamach z 13 maja 1981 roku, śmierć kardynała Stefana Wyszyńskiego, okres stanu wojennego w Polsce i papieską pielgrzymkę do Ojczyzny z roku 1983, podczas której Papież apelował o narodowe pojednanie.
Byłem wtedy w Rzymie
Ks. prof. Waldemar Chrostowski rozpoczął dzisiejszą naukę od osobistego wspomnienia z 1978 roku, kiedy dwa lata po święceniach został wysłany na studia do Rzymu. Uczestniczył wtedy w audiencji wybranego właśnie na Stolicę Apostolską Jana Pawła I, nazwanego „papieżem uśmiechu”. 33 dni później o poranku znaleziono go zmarłego. Kardynałowie, którzy przyjechali do Rzymu kilka tygodni wcześniej, ponownie zbierali się na konklawe, by wybrać kolejnego papieża. „Mieszkałem w tym samym domu, w którym mieszkał kardynał Wyszyński i do którego przybył również kardynał Wojtyła, i widziałem, jak bardzo to przeżywali”, wspomina ks. Chrostowski.
Rekolekcjonista przypomniał także pierwsze słowa kardynała Karola Wojtyły już jako papieża Jana Pawła II, kiedy stanął w oknie, by powitać wiwatujący tłum wiernych:
Przybyłem z dalekiego kraju, nie wiem, czy będę umiał wysłowić się w waszym…, naszym języku włoskim, gdybym się pomylił, poprawcie mnie.
Nawiązując do pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny, kapłan jeszcze raz podkreślił jej wagę: „To dzięki niej Polska podniosła się z kolan”. Patrzyłem przez kilka lat, jak Polacy zaczęli przyjeżdżać do Rzymu. Setki, a potem tysiące, wspomina ks. prof. Chrostowski. Jan Paweł II przyjmował wszystkich z ogromną serdecznością, nie szczędził swojego czasu ani sił.
W roku 1980 narodziła się „Solidarność”. Wielki potężny ruch. Jan Paweł II codziennie interesował się tym, co dzieje się w Polsce. Modlił się, wspomagał, obserwował bacznie.
„Papieża wam zabili!”
W roku 1981, 13 maja, miał miejsce zamach na życie Ojca Świętego. – Tego dnia było popołudnie, środa i mieliśmy wykłady – wspomina ks. Chrostowski. – Siedzieliśmy trochę rozleniwieni, maj w Rzymie to ciepły czas. I w pewnym momencie wbiegł do tej sali wykładowej w Instytucie Biblijnym profesor, Francuz i zawołał: „Papieża wam zabili!”. Przerwano wykład. Pobiegliśmy na plac Św. Piotra. Widziałem płaczących i modlących się ludzi. Napływał coraz większy tłum. Ale jedna wiadomość była pocieszająca: że papież przeżył.
W Warszawie umierał wtedy kardynał Stefan Wyszyński. Gdy papież odzyskał świadomość kilka dni później, odbył rozmowę telefoniczną z kardynałem Wyszyńskim. Urywane słowa, urywane oddechy… Prośba o błogosławieństwo. Kardynał Wyszyński zmarł 28 maja. Papież nie mógł przyjechać na ten pogrzeb. Leżał w szpitalu.
– Gdyby tego dnia 13 maja papież został zabity, a dwa tygodnie później kardynał Wyszyński zmarł – mówił kapłan – nasze dzieje potoczyłyby się całkowicie inaczej. To nie był przypadek, że właśnie wtedy trafiły papieża kule zamachowca. Ale przeżył.
Stan wojenny
Pół roku później, 13 grudnia, ogłoszono w Polsce stan wojenny. Ojciec Święty żywo interesował się tym, co działo się w Polsce. Wspomagał, pytał, przyjmował ludzi, a nas, którzy tam byliśmy, zobowiązał do opieki nad Polakami, którzy opuszczali swój kraj – wspomina ks. Chrostowski.
Posłuchaj całości rekolekcji:
„Szara i piękna”
Kiedy Jan Paweł II doszedł do zdrowia, chciał odbyć pielgrzymkę w roku 1982. Chciał przybyć do Częstochowy, na Jasną Górę, na 600-lecie jubileuszu obecności Obrazu Jasnogórskiego. Pragnął podziękować za swoje ocalenie na Jasnej Górze. Ale nasze władze nie zgodziły się na tę pielgrzymkę. Uznały, że w tamtych warunkach jest niemożliwa.
Papież przybył do Polski w 1983 roku. Wtedy stan wojenny został zawieszony. Jan Paweł II nie krył swojego wzruszenia. Mówił wtedy:
Moje obecne odwiedziny w Ojczyźnie wypadają w okresie trudnym. Trudnym dla wielu ludzi, trudnym dla całego społeczeństwa. Jak wielkie są te trudności, to wy sami, drodzy rodacy, wiecie lepiej ode mnie, chociaż ja również głęboko przeżywam całe doświadczenie polskie ostatnich lat, począwszy od sierpnia 1980 roku.
Kiedy zapytano Jana Pawła II po tej pielgrzymce, jaka jest Polska, odpowiedział: „Szara i… piękna”. Miał na myśli szarość po stanie wojennym, pośród kartek na cukier i na mięso, pośród tych kolejek – tłumaczył duchowny.
– Ten czas, który teraz przeżywamy, też nie jest dla bardzo wielu łatwy – mówił rekolekcjonista. – Mamy za sobą prawie dwa lata pandemii, którą najgłębiej chyba odczuła młodzież. Mamy za sobą ponad rok wojny na Ukrainie, która niesie niepewność, a także zubożenie wielu polskich rodzin. Mamy troski dnia codziennego, które nas bardzo często przytłaczają. Słyszymy o dramatach wielu ludzi, o samobójstwach. Takiej liczby czynów samobójczych chyba nigdy przedtem nie było. Ale… ta Polska jest piękna.
Przybywam do całej mojej Ojczyzny…
Ks. Chrostowski przywołał słowa papieża wypowiedziane wówczas w katedrze warszawskiej: „Przybywam do całej mojej Ojczyzny i do wszystkich Polaków”. Polska była pęknięta, podzielona – podkreślił kapłan. – Byli ci, którzy cierpieli z powodu prześladowań. Ale byli także ci, również Polacy, którzy tworzyli tę władzę. Ich liczba szła w setki, tysiące, miliony… Polska była pęknięta, ale papież przybył do wszystkich i do każdego.
Również dzisiaj Polska pod wieloma względami jest pęknięta, podkreślił duchowny. Są frakcje, stronnictwa, zapatrywania, ugrupowania. Krzyki, polemiki, dyskusje. Wykopywane są przepaści. Ale Kościół powinien być zawsze miejscem pojednania. A my, którzy trwamy przy Chrystusie, powinniśmy być ludźmi pojednania.
Najgorsze są te podziały, które przebiegają nie między ludźmi, ale w samym człowieku, zwrócił uwagę duchowny. To one zubożają, prowadzą na manowce, sprawiają, że stajemy się ofiarami manipulacji i propagandy.
Gdy papież spotkał się (a to było oczekiwane spotkanie) w Belwederze z przedstawicielami władz państwowych, powiedział tak:
Każde prawdziwe dobro mojej Ojczyzny będę nadal uważał za moje dobro, tak jakbym nadal mieszkał na tej ziemi, a może nawet bardziej jeszcze z racji oddalenia. Z taką samą też siłą będę odczuwał nadal wszystko to, co mogłoby Polsce zagrażać, szkodzić, przynosić jej ujmę, co mogłoby oznaczać zastój czy załamanie.
Papież bronił nas, strzegł, spotykał się z politykami, z wielkimi tego świata, z przedstawicielami Kościołów. Podróżował po świecie. I dopóki żył, Polska była bezpieczna.
Podczas spotkania z wiernymi w Warszawie, na Stadionie Dziesięciolecia, Jan Paweł II powiedział:
Jak człowiek czuje, że powinien odnieść moralne zwycięstwo, jeśli jego życie ma posiadać właściwy sens — podobnie i naród, który jest wspólnotą ludzi.
Gdy człowiek straci sens życia, pojawia się samotność i jej siostra, rozpacz – tłumaczył kaznodzieja. – Rozpacz popycha człowieka do najgorszego. Naród również musi mieć przed sobą sens zakorzeniony w wartościach. Musi mieć cel. Musi wiedzieć, czego chce. Inaczej jest ubezwłasnowolniony i wydany na łup innych narodów. Mówił o tym papież:
Stąd poprzez cały wiek XIX trwały niestrudzone wysiłki zmierzające do odbudowy moralnej oraz do odzyskania niepodległości politycznej, co nastąpiło w wyniku pierwszej wojny światowej. Mówię o tym dlatego, że dzieje narodu wpisują się w nasz ojczysty jubileusz sześciu wieków obecności Maryi — Królowej Polski na Jasnej Górze.
Wezwanie do odnowy moralnej
– Naród rozpoznaje sens swojego istnienia, gdy idzie to w parze z odnową moralną. Nigdy dość wezwania i zobowiązania do odnowy moralnej – podkreślił ks. Chrostowski. – Ci, którzy chcą przejąć rząd dusz, inżynierowie dusz, manipulanci, jeżeli chcą ludźmi rządzić niepodzielnie, muszą ich najpierw zepsuć.
– Symptomy tego zepsucia widać i w naszych czasach. Pojawiają się z ogromną siłą. Przeżyliśmy to jesienią w okresie pandemii, kiedy na ulicach naszych miast były przygotowane, zaplanowane, opłacone wystąpienia, krzyki, wrogość skierowana przeciw Kościołowi, przeciwko krzyżowi, przeciwko naszej świętej wierze – wspomina ksiądz profesor. – W ostatnich dniach października na murach naszego kościoła św. Jakuba przy placu Narutowicza pojawiły się obleśne napisy, wyzwiska.
– Pamiętam młodego księdza, którego odwiedziłem parę dni później, i który był załamany. Pytam go, co się stało. A on mówi, że młodzież, którą uczył, którą zna z twarzy, stanęła mu pod oknem i krzyczała: wypier…. A on stał i patrzył.
– Próbowano nas oszpecić, złamać. Czy wykazaliśmy dość siły? Czy potrafiliśmy na to zareagować? Na przerywane msze święte, na zabójcze widowiska, bezwstydne parady, na ścinanie krzyży, na profanowanie figur i wizerunków Najświętszej Maryi Panny. I to wszystko całkowicie bezkarnie. Oby się to nigdy nie powtórzyło – powiedział ks. Chrostowski.
Do dzieci i młodzieży
Ojciec Święty wiedział, że to, co złe, jest kierowane przede wszystkim do dzieci i młodzieży. Tak jest również teraz. Dlatego, że dzieciństwo i młodość nie są docelowe. Kardynał Wyszyński mówił, że to jest „słabość, z której się szybko wyrasta”. My dorośli doskonale to wiemy – mówił kaznodzieja. – Jeżeli się uda odciągnąć dzieci i młodzież od Kościoła, od katechizacji, od sakramentu pokuty, to za 15, 20 lat przyszłość będzie wyglądała zupełnie inaczej.
Na Jasnej Górze w 1983 roku papież spotkał się z młodzieżą i z harcerzami. Niechętnie widziały to władze, ale spotkanie się odbyło. Ojciec Święty nawiązał do słów Apelu Jasnogórskiego: „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”. I wyjaśnił, co znaczy „czuwam”. Powiedział wówczas:
„Czuwam” to znaczy być człowiekiem sumienia. Nie zagłuszać sumienia ani go nie zniekształcać. Być człowiekiem sumienia to znaczy dostrzegać drugiego i pomagać mu. Wreszcie być człowiekiem sumienia to czuć się odpowiedzialnym za wspólne dziedzictwo i stać na straży wartości.
– Pytamy dzisiaj, jak zachować się, co robić, jak postępować wobec dzieci i młodzieży. Programy są, nie trzeba ich szukać. Wystarczy podjąć to dziedzictwo. Ono zostało przykurzone, zaniedbane, zapomniane – napominał kaznodzieja. Przypomniał także słowa Ojca Świętego wypowiedziane w 1983 roku na Jasnej Górze:
Mamy bardzo trudne położenie geopolityczne. Mamy bardzo trudne dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Bolesne doświadczenia historii wyostrzyły naszą wrażliwość w zakresie podstawowych praw człowieka i praw narodu. Zwłaszcza prawa do wolności, do suwerennego bytu, do poszanowania wolności sumienia i religii, praw ludzkiej pracy. Mamy też różne ludzkie słabości, wady i grzechy – i to grzechy ciężkie, o których stale musimy pamiętać i stale się z nich wyzwalać.
– Naród był wtedy zajęty sobą – przypomniał ks. Chrostowski. – Stanem wojennym i wychodzeniem z tego wszystkiego, co on przyniósł. A papież wzywa do głębokiej odnowy moralnej. Jakież to aktualne również dzisiaj.
Apelował o pojednanie
– Wezwanie do narodowego rachunku sumienia w każdym pokoleniu jest bardzo ważne. Ale tego rachunku sumienia nie czyńmy innym. Uczyńmy sobie – każdy i każda z nas – napominał kapłan. – Wtedy buduje się wspólnota miłości. Wspólnota tych, którzy nie tylko czują odpowiedzialność za swoją Ojczyznę, za Kościół, ale również czynią wszystko, aby tę odpowiedzialność potwierdzać i wdrażać w życie.
Wyjeżdżając z Polski, Jan Paweł II apelował o pojednanie. Wiedział doskonale, że podziały są głębokie i mówił tak:
Chrystus pojednał nas z Bogiem »w jednym ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości«. Słowa te stanowią potężną zaporę przeciw narastaniu nienawiści i odwetu. Te słowa z Modlitwy Pańskiej: »Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom« zabezpieczają międzyludzką jedność u samych jej korzeni. Przebaczenie jest mocne mocą miłości.
Dziś podziały biegną w rodzinach, wśród przyjaciół. Potrafią skłócić ludzi, którzy do tej pory byli dla siebie wzajemnie życzliwi. Te podziały są sączone w środkach masowego przekazu – podtrzymywane i nagłaśniane, mówił ks. Chrostowski. Im bardziej będziemy podzieleni, tym mniej będziemy sobą. Potrzeba wielkiego narodowego pojednania. Kościół ma obowiązek być włączony w życie społeczno-polityczne. Kościół nie może od niego stronić. Ale też Kościół nie może być upartyjniony.
– Wy, świeccy – zwrócił się do wiernych kaznodzieja – macie swoje preferencje, swoje rozeznanie, swoje doświadczenie. Trzeba tego użyć dla dobra naszej Ojczyzny. Właśnie Kościół i budowana w nim wspólnota wyznawców Chrystusa może być dobrym obrazem i ideałem układania życia narodowego.
Miłość większa od sprawiedliwości
Przed odjazdem papież powiedział: „Miłość jest większa od sprawiedliwości”. Takie było jego przesłanie w tym trudnym czasie. A potem, kiedy wyjechał z Polski, każdego dnia obserwował uważnie to, co się dzieje. Z nadzieją, że jego pielgrzymowanie wniosło jakąś iskrę do braku nadziei – podsumował ks. Chrostowski.
Rekolekcjonista zakończył swoją naukę wezwaniem: – Niech te jego słowa sprzed 40 lat, niech ta jego wtedy żarliwa i pokorna obecność będą zachętą, żebyśmy usuwali ze swojego życia wszelkie uprzedzenia, stereotypy, wszelką niechęć i żebyśmy budowali na tym, co dobre. Nie ma sprawiedliwości bez miłosierdzia. I nie ma miłosierdzia bez przebaczenia. Dlatego w Modlitwie Pańskiej wśród tych siedmiu próśb modlimy się: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.