Boża recepta na udany związek. Małżeńskie jubileusze w Sanktuarium Opatrzności Bożej
Blisko 500 par małżonków zgłosiło w tym roku udział w uroczystej Mszy Świętej za dar rodziny i świętowaniu okrągłych jubileuszy. To imponująca liczba! Najwięcej par małżeńskich obchodziło w Sanktuarium Opatrzności Bożej złote gody. Czy istnieje recepta na trwały, udany małżeński związek? O to zapytaliśmy naszych Jubilatów.
Do Sanktuarium Opatrzności Bożej przybyli dziś na uroczystą Eucharystię Jubilaci – małżonkowie, którzy przeżyli ze sobą 5, 10, 15 i o wiele więcej lat. W imieniu tych najstarszych, z 70-letniem stażem, dyplomy z rąk kardynała Nycza odebrały ich dzieci, wnuki i prawnuczka. Najliczniejszą grupę stanowili ci, którzy są już ze sobą od pół wieku.
Państwa Hannę i Leszka spotykam w bocznej nawie, przy wizerunku św. Faustyny. Z rozmowy dowiaduję się, że są małżeństwem od 45 lat. Gdy pytam o receptę, mówią, że taka nie istnieje.
– Mieliśmy dobre podstawy – uśmiechają się małżonkowie. – Rozpoczynaliśmy swoją edukację do spotkań przedmałżeńskich w Świętej Annie w Warszawie. Były znakomicie prowadzone. Tam uczyliśmy się, jak rozmawiać ze sobą, jak sobie ustępować, nie forsując swoich racji, jak podejmować trudne tematy. Nie przeżyliśmy w naszym związku jakiegoś dramatycznego kryzysu. Gdy czuliśmy, że jest trudno, zawsze sięgaliśmy do tych podstaw. Tu też po raz pierwszy spotkaliśmy się z wizerunkiem Chrystusa Miłosiernego. Ten obraz towarzyszy nam każdego dnia. Nie rozstajemy się z nim. On nas uzdrawia i przywraca nam siły. Jest jakimś niesamowitym źródłem przebaczenia i miłosierdzia. Klękamy przed Nim i On żyje – pani Hanna patrzy znacząco na św. Faustynę – to także Jej dzieło w naszym życiu.
Pan Leszek zwraca się z czułością do żony: – Muszę wyznać, że nie zawsze byłem blisko Kościoła. To, że tu jestem, to zasługa mojej żony. Jej modlitwy i ogromnej cierpliwości.
Gdy tak rozmawiamy w bocznej nawie Świątyni przy wizerunkach świętych i błogosławionych, pan Leszek nagle jeszcze mocniej się rozpromienia. Podchodzi do nas nieśmiało drobna, elegancka, starsza pani. – Moja ukochana teściowa jest także spoiwem naszej rodziny – pan Leszek całuje ją w rękę i przytula. – To dobry duch naszego związku.
Państwo Barbara i Józef przeżyli ze sobą 50 lat i twierdzą, że odkryli piękno swojego związku dzięki rekolekcjom ignacjańskim. – Każde z nas odbywało je indywidualnie, bo takie jest zalecenie. Gdy żona wracała od jezuitów z Górki w Zakopanem, widziałam, jaka jest piękna. Przynosiła do domu taki niesamowity pokój, który emanował na całą naszą rodzinę – wyznaje pan Józef. – Postanowiłem pójść w jej ślady. Ale wybrałem sobie miejsce na drugim krańcu Polski, w Gdyni.
– Nie ma trudu tak wielkiego jak modlitwa. Zwłaszcza modlitwa za współmałżonka – mówi pani Barbara. – Bo zawsze, kiedy chcemy się modlić, pojawia się jakaś przeszkoda. Jeśli ją pokonamy, modlitwa stanie się równie słodka jak taniec. Ale początek to czasem dzika walka.
– Teraz Świątynia Opatrzności Bożej jest miejscem, gdzie chętnie razem przyjeżdżamy, by trwać w ciszy, na modlitwie. Z radością patrzymy, jak to Sanktuarium rozwija się, pięknieje, jak rośnie jego duchowość. Opatrzność Boża czuwa. Tutaj znajdujemy umocnienie – mówią małżonkowie.
Państwo Irena i Jerzy mówią, że ich 50-letnie małżeństwo to bardzo długi okres wspólnego życia.
– To nie minęło jak jeden dzień. To trwało długo i obfitowało w wiele, wiele przeróżnych wydarzeń: radosnych, smutnych, szczęśliwych i tragicznych. Ale udało się nam dotrwać do jubileuszu złotych godów – mówi pani Irena.
– Potwierdzam. To wszystko jest święta prawda – uśmiecha się pan Jerzy.
A recepta na szczęśliwy związek? – Miłość, najlepiej od pierwszego wejrzenia – mówi z przekonaniem pan Jerzy. – To w moim wypadku.
– Cierpliwość i wytrwałość – dodaje pani Irena.
– Dobro – dopowiada pan Jerzy. – I błogosławieństwo Boże. To jest niezbędne.
– Opieka Bożej Opatrzności, w tej oto Świątyni udało nam się dostąpić tej łaski – mówi pani Irena. – Ufamy i mamy nadzieję na dalsze lata.