Urodziny Świętego
O roku ów…
Nie odbędą się wielkie, od dawna przygotowywane, koncerty i inne artystyczne wydarzenia. Nie będziemy w narodowej wspólnocie z radością celebrowali tej tak ważnej dla Polski i dla świata rocznicy. Nie zgromadzimy się wieczorem wokół krzyża na placu Piłsudskiego, by raz jeszcze wysłuchać fragmentów Jego homilii i zaśpiewać Mu Barkę…
Ale NIE LĘKAJMY SIĘ! OTWÓRZMY DRZWI CHRYSTUSOWI!
On jest Panem czasu, nie zwraca uwagi na daty i godziny celebracji. Widzi każdego z nas osobno.
Sto lat temu narodził się Człowiek, który zawrócił niepowstrzymany, zdawałoby się, bieg historii i odmienił oblicze świata.
Niecałe 2 lata wcześniej zakończyła się Wielka Wojna, która przyniosła śmierć milionom ludzi i ogromne zniszczenia. Dogasała pandemia nazywana hiszpanką, która pochłonęła więcej ofiar niż działania wojenne. W Rosji narodziło się i rosło w siłę Imperium Zła, które na długie kilkadziesiąt lat obejmie zasięgiem i wpływami znaczną część kuli ziemskiej, a swoją chorą ideologią zatruje umysły ludzi.
Odrodzona po 123 latach niewoli Rzeczpospolita borykała się z koniecznością scalenia w jeden organizm państwowy ziem trzech zaborów i odbudowy ich ze zniszczeń, a także prowadziła zmagania ze wszystkimi sąsiadami o ustalenie granic. Niebawem będzie zmuszona stoczyć dramatyczną walkę o zagrożony byt i niepodległość.
18 maja powrócił do Warszawy z wyprawy kijowskiej marszałek Józef Piłsudski. Kilka dni wcześniej ruszyła wielka ofensywa Armii Czerwonej, która „po trupie białej Polski” miała zanieść na zachód bolszewicką rewolucję.
18 maja w niewielkim miasteczku, które po pierwszym rozbiorze znalazło się w granicach imperium Habsburgów, w zwykłej mieszczańskiej rodzinie urodziło się trzecie dziecko − Karol, który został papieżem, Janem Pawłem II Wielkim.
Głęboko wierzymy, że w najtrudniejszych dla świata i Kościoła chwilach Opatrzność Boża zsyła wielkich świętych, którzy podejmują dzieła zdawałoby się niewykonalne. Tak było w czasach, gdy w Asyżu narodził się Franciszek, który wspomógł odbudowę znajdującego się w fatalnej kondycji Kościoła. I wówczas, gdy w obliczu odejścia od wiary katolickiej milionów ludzi tamę temu procesowi postawił Ignacy Loyola, zakładając Towarzystwo Jezusowe. I w wielu innych przypadkach.
Tak się też stało, gdy w Wadowicach przyszedł na świat chłopiec, który po latach w swym papieskim herbie zapisze inicjał imienia Matki Bożej, a w swej biskupiej dewizie zawrze fragment modlitwy świętego Ludwika Marii Grignion de Montfort: JESTEM CAŁY TWÓJ.
Totus Tuus…
Którego misji nie zniweczyły ani czasy niemieckiej okupacji, ani lata panowania ustroju komunistycznego, chcącego usunąć Boga z ludzkich serc, ani zamach na placu Świętego Piotra, ani ciężkie choroby u kresu życia.
Nie znamy Bożych zamiarów. Nie wiemy, dlaczego okoliczności spowodowały, że setną rocznicę urodzin Jana Pawła II będziemy obchodzić nie tak, jak planowaliśmy. Może dlatego, by zamiast gwaru wielkich uroczystości otoczyła nas cisza, w której skupimy się na przesłaniu Świętego, na Jego nauczaniu, na przykładzie, jaki nam dawał całym swoim życiem?
Nie ma przypadków, są tylko ZNAKI…
Przyjmijmy ten znak z ufnością i pokorą jako dar, który możemy i powinniśmy wykorzystać.
I pomódlmy się w intencji naszej Ojczyzny za pośrednictwem Jana Pawła II przy Jego relikwiach, które zostały wprowadzone do Świątyni Opatrzności Bożej 5 czerwca 2011 roku, podczas obchodów IV Święta Dziękczynienia.
Fotografie małego Karola Wojtyły: Archiwum Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II w Wadowicach.